niedziela, 31 grudnia 2017

Podsumowanie wydawnicze 2017

Rok 2017 był bardzo dziwnym rokiem dla muzyki. W czerwcu zastanawiałem się czy uda mi się w jakiś sposób złożyć dziesiątkę najlepszych wydawnictw, a teraz spoglądając na tytuły, które się ostatnio ukazały, muszę napisać, że jestem w miarę zadowolony z tegorocznych premier. Największymi niewypałami okazały się płyty sprawdzonych i kultowych kapel, ale z drugiej strony na rynku muzycznym pojawiło się kilku debiutantów, którzy dają nadzieję na to, że powiedzenie "Rock 'n' Roll Will Never Die" wciąż będzie aktualne.

sobota, 23 grudnia 2017

Sto dwudziesta ósma recenzja: Czy wraz z Dannym Worsnopem wróciła dawna Asking Alexandria?

Asking Alexandria ostatnio wydaje kolejne płyty w zadziwiającym, jak na dzisiejsze standardy, tempie. Od premiery „The Black” minęło bowiem zaledwie 18 miesięcy, a dziś już możemy wsłuchiwać się w dźwięki albumu, który zapewne niebawem zostanie nazwany „Czerwoną płytą”. Nie ukrywam, że poprzedni krążek AA kompletnie mi się nie spodobał i już po tygodniu o nim nie pamiętałem. Podsumowując czwarte wydawnictwo grupy napisałem jednak, że nie będę jeszcze skreślał młodego Denisa Stoffa i dam mu szansę na rehabilitacje przy odsłuchiwaniu następnego longplaya.

niedziela, 17 grudnia 2017

Sto dwudziesta siódma recenzja: Iron Maiden - No Prayer for the Dying (1990)

Grupa Iron Maiden weszła w ostatnią dekadę dwudziestego wieku z licznymi zmianami. Z zespołu odszedł Adrian Smith, który do tamtej pory stanowił wraz z Davem Murrayem jeden z najlepszych duetów gitarowych na świecie. Oprócz tego muzycy kompozycyjnie postanowili powrócić do lat osiemdziesiątych. Po kapitalnym „Seventh Son of a Seventh Son” wydawało się, że te zmiany nie służą niczemu dobremu.

sobota, 9 grudnia 2017

Sto dwudziesta szósta recenzja: U2 dalej podróżują drogą, którą obrali kilka lat temu

Poprzednie wydawnictwo grupy U2 oceniłem dość wysoko. Nie ukrywam, że po pierwszych kilku przesłuchaniach, a także w trakcie pisania recenzji, płyta bardzo mi się podobała. Szybko się nią jednak znudziłem. Przez ostatnie dwa lata sięgnąłem po ten krążek może ze dwa lub trzy razy. Kolejne utwory zaczęły się wydawać coraz bardziej banalne, a „Songs of Innocence” z każdą kolejną minutą coraz bardziej się dłużyło. Liczyłem więc na to, że swoista kontynuacja nazwana „Songs of Experience” przyniesie mi dźwięki, do których będę wracał z wielką przyjemnością.

poniedziałek, 27 listopada 2017

Sto dwudziesta piąta recenzja: David Bowie - Black Tie White Noise (1993)

Po wydaniu „Never Let Me DownDavid Bowie postanowił zrobić sobie drugą najdłuższą przerwę w karierze. Z całą pewnością miała na to wpływ ogromna fala krytyki, która wylała się na Brytyjczyka tuż po premierze siedemnastego albumu. Po sześciu latach nasz wokalista wrócił z jednym z najbardziej wyróżniających się albumów w całej swojej dyskografii. Czas na spotkanie z jazzowym Davidem Bowiem.

wtorek, 21 listopada 2017

"Cause I'm T.N.T. I'm dynamite..." [POŻEGNANIE]

To już kolejny rok, kiedy wraz z początkiem smutnego, zimowego nastroju wspaniali artyści nas opuszczają. W poprzednią zimę odeszli od nas m.in. Greg Lake i George Michael. Jeszcze wcześniej musieliśmy przeżyć śmierć Davida Bowiego. Tym razem żegna się z nami muzyk, który na scenie szalał znacznie bardziej niż wymienieni wyżej przeze mnie twórcy. Żegna się z nami Malcolm Young.

piątek, 10 listopada 2017

Sto dwudziesta czwarta recenzja: Historia Korteza w dziewięciu częściach

Kortez swoim debiutanckim albumem wywołał w polskim świecie muzycznym spore poruszenie. „Bumerang” pokazał, że zwykły chłopak, który przez całe swoje życie miał kłaść kafelki i naprawiać krany, może tworzyć  rzeczy artystycznie piękne. Teraz przyszedł jednak czas na poważny egzamin, a więc na zaprezentowanie słuchaczom swojego drugiego wydawnictwa. Czy Kortez po dwóch latach poszukiwań wciąż potrafi czarować swoim głosem?

sobota, 28 października 2017

Sto dwudziesta trzecia recenzja: Robert Plant dalej świetnie bawi się folkiem

Zapewne wielu z Was żałuje, że nigdy więcej nie posłucha nowego wydawnictwa od grupy Led Zeppelin. Możecie też być w mojej sytuacji, tzn. urodziliście się wtedy, gdy zespół już był dawno rozwiązany. Jednak co jakiś czas wybitni twórcy grupy przypominają nam o sobie w indywidualnych projektach. Zdecydowanie najlepiej, z odnalezieniem się w solowej rzeczywistości, poradził sobie wokalista- Robert Plant. Po trzech latach przerwy Brytyjczyk powrócił z następcą świetnego „Lullaby and… the Ceaseless Roar”.

sobota, 7 października 2017

Sto dwudziesta druga recenzja: "Heaven Upside Down", czyli płyta-film Marilyna Mansona

Ostatnio, o Marilynie Mansonie, w mediach mogliśmy czytać bardzo często. Nie było to jednak spowodowane tym, że na rynku muzycznym pojawiło się jakieś jego nowe wydawnictwo. Była kłótnia z Justinem Bieberem, były liczne wypadki na koncertach. Teraz, na szczęście, możemy zacząć dyskusję na temat poziomu najnowszego „Heaven Upside Down”. Czy Brianowi Warnerowi udało się stworzyć dzieło jeszcze lepsze od „The Pale Emperor”? Zapraszam na spotkanie z najbardziej wyczekiwaną przeze mnie płytą tego roku.

wtorek, 19 września 2017

Sto dwudziesta pierwsza recenzja: Mieszanka legendarnych bandów w wykonaniu Foo Fighters

Ostatni, nienajlepszy album grupy Foo Fighters – „Sonic Highways” pokazał, że zespołowi ewidentnie potrzebne są zmiany. Nie chodzi mi tu oczywiście o zmiany personalne, a stylistyczne. Przed premierą dziewiątego krążka Dave Grohl mówił, że na „Concrete and Gold” będziemy mogli usłyszeć mieszankę takich zespołów jak The Beatles i Motorhead. Nietrudno się więc domyślić, że po takich oświadczeniach płyta została przeze mnie przesłuchana już kilka minut po oficjalnej premierze.

czwartek, 14 września 2017

Relacja z koncertu Rezerwatu na Tennis Music Festiwal w Szczecinie (13.09.2017)

W ostatnim czasie przeglądałem starsze posty, które zamieszczałem na blogu i zdałem sobie sprawę z tego, że od ponad roku nie pojawiła się tutaj żadna relacja z koncertu. Przez ogrom zajęć w klasie maturalnej oraz całe zamieszanie związane z dopełnianiem wszelkich formalności, aby dostać się na wymarzoną uczelnię nie było po prostu kiedy gościć na muzycznych wydarzeniach. Teraz mogę poinformować, że udało mi się dostać na zaplanowane studia we Wrocławiu, co prawdopodobnie spowoduje, że tych opisów koncertów będzie więcej. Tymczasem mam dla Was relację z ostatniego koncertu grupy Rezerwat na Pekao Szczecin Open 2017.

wtorek, 12 września 2017

Sto dwudziesta recenzja: Iron Maiden - Seventh Son of a Seventh Son (1988)

W kolejnej części podróży z muzyką zespołu Iron Maiden czeka nas bardzo ciekawa przygoda. Przygoda zdecydowanie wyjątkowa, bo jak inaczej określić jedyne koncepcyjne wydawnictwo zespołu z Londynu. „Seventh Son of a Seventh Son” to także, w mojej opinii, jedna z najbardziej niedocenianych płyt w dorobku Żelaznej Dziewicy, która spokojnie mogłaby kandydować do miana najlepszego albumu heavy metalowego. Zapraszam na spotkanie, którego głównym motywem będzie liczba siedem.

wtorek, 29 sierpnia 2017

Sto dziewiętnasta recenzja: Queens of the Stone Age połączyli swoje poprzednie wydawnictwa

Po dynamicznych i zdecydowanie świetnych albumach „Rated R” oraz „Songs for the Deaf” muzycy zespołu Queens of the Stone Age zwrócili się w stronę trochę lżejszej alternatywy. Zmiana nastąpiła w 2007 roku. W delikatniejszych klimatach artystom również szło całkiem nieźle, bo, o ile „Era Vulgaris” można krytykować pod wieloma względami, tak „… Like Clockwork” należy uznać za dobry krążek. Najnowsze wydawnictwo Amerykanów wydaje się być zatem swoistym połączeniem stylów, które serwowali nam na poprzednich płytach.

czwartek, 24 sierpnia 2017

Sto osiemnasta recenzja: Steven Wilson walczy z popowymi stereotypami

Niezależnie od tego, jakiej płyty Steven Wilson by nie wydał, to krytycy zawsze będą go uznawać za wirtuoza rocka. Artysta z Kingston upon Thames zrobił już dla muzyki tyle, że teraz może sobie spokojnie eksperymentować z kolejnymi gatunkami muzycznymi. Tym razem wziął na warsztat muzykę, która od razu może się kojarzyć z kiczem bądź tworzeniem wszystkiego mając wyłącznie na celu osiągnięcie sukcesu sprzedażowego. Tak, tak drodzy Państwo. Nowy album Wilsona to wydawnictwo popowe.

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Sto siedemnasta recenzja: David Bowie - Never Let Me Down (1987)

Na próżno szukać rzeszy osób, którym spodobał się album „Tonight”. David Bowie postanowił jednak, że nie będzie tym razem na siłę zmieniał swojego stylu. Przy tworzeniu „Never Let Me Down”, artyście ponownie towarzyszyły niezwykle silne i zdecydowanie nieprzyjemne emocje związane z wydarzeniami rodzinnymi. Ciekawostką jest, iż o siedemnastym wydawnictwie Brytyjczyka krytycy w większości nie wypowiadają się zbyt pochlebnie, ale Marek Niedźwiecki, legenda z radiowej Trójki, od lat twierdzi, że to jedna z jego ulubionych pozycji w dyskografii Bowiego. Jaka jest więc moja opinia na temat jedynego dziecka, za które wielki muzyk przeprosił swoich słuchaczy?

piątek, 18 sierpnia 2017

Sto szesnasta recenzja: Zmiany personalne w grupie Accept nie idą w parze ze zmianą stylu

Udany powrót grupy Accept w 2010 roku był z pewnością dla wielu fanów ciężkiego grania sporym zaskoczeniem.  Szczególnie intrygować mogły dwie kwestie. Pierwsza: w jaki sposób zespół zdołał nawiązać do swoich wybitnych płyt z lat osiemdziesiątych po słabym wydawnictwie „Predator” oraz druga: jakim cudem uczynili to bez swojej legendy – Udo Dirkschneidera. Od kilku lat muzycy tworzą względnie podobne do siebie albumy, aczkolwiek są one nagrywane na takim poziomie, że chyba nikt nie może narzekać tutaj na monotonię. W klimacie „nowego starego” Accept miał być nagrany również „The Rise of Chaos”. Jakie są rezultaty?

poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Sto piętnasta recenzja: Iron Maiden - Somewhere in Time (1986)

Po pięciu świetnych płytach, muzycy Iron Maiden zgodnie twierdzili, że należy spróbować czegoś nowego. Dodać do stylu „Żelaznej Dziewicy” elementy, których jeszcze w dyskografii kapeli nie było. Debaty nad kolejnym wydawnictwem zespołu okazały się tak burzliwe, że z pracy nad nowym materiałem zrezygnował sam Bruce Dickinson. Fani zakochani we wspaniałym utworze tytułowym z poprzedniego krążka mogli więc kręcić nosem przed premierą „Somewhere in Time”. Czy rzeczywiście było się czego obawiać?

środa, 2 sierpnia 2017

Sto czternasta recenzja: Rewolucja w twórczości Taco Hemingwaya?

Dla mnie, a więc osoby, która rapu (szczególnie polskiego) słucha niewiele, Taco Hemingway po premierach „Trójkątu Warszawskiego” oraz „Umowy o Dzieło” był bardzo ciekawym zjawiskiem. Na wymienionych dziełach pojawiały się zdecydowanie mądrzejsze teksty w porównaniu do większości konkurencji, a do samej warstwy muzycznej nie miałem większych zastrzeżeń. Teraz przyszedł czas na kolejną weryfikację twórcy, który w naszym kraju zrobił już niemałą furorę.

niedziela, 30 lipca 2017

Sto trzynasta recenzja: Drapieżny dziadek z kolejnym wydawnictwem

Alice Cooper to zdecydowanie czołowy porywacz tłumów w historii. Mimo 69 lat na karku, jego koncerty wciąż są jednym wielkim szaleństwem. Jednakże płyty studyjne to od dłuższego czasu tylko niezła gratka dla fanów. Poprzednia „Welcome 2 My Nightmare” zawierała zaledwie kilka propozycji nawiązujących poziomem do pierwowzoru wydanego 36 lat wcześniej. Być może właśnie dlatego Alice przed premierą „Paranormal” zapowiedział, że będzie to płyta po prostu dla jego wieloletnich słuchaczy.

poniedziałek, 24 lipca 2017

Sto dwunasta recenzja: Lana Del Rey wróciła na swój wysoki poziom?

Przed premierą „Honeymoon” zastanawiałem się, do której ze swoich poprzednich płyt Lana Del Rey będzie nawiązywać. Tym razem artystka zapowiedziała, że „Lust for Life” będzie czymś zupełnie innym. Zdecydowanie ucieszyłem się z takiej informacji, gdyż liczyłem na odbicie się Lany po dwóch nieco gorszych wydawnictwach. Single zapowiadały niezły kawałek muzyki. Jaki jest efekt końcowy?

środa, 19 lipca 2017

Sto jedenasta recenzja: David Bowie - Tonight (1984)

Od samego początku naszej podróży z Davidem Bowiem mogliście czytać o moich wielkich zachwytach nad jego kolejnymi albumami. Z wyjątkiem "PinUps" Brytyjczyk wydawał po prostu świetną sztukę, która zdecydowanie miała wielki wpływ na ukształtowanie się mojego gustu muzycznego. Tym razem czeka nas jednak przystanek przy troszkę gorszych dokonaniach legendarnego artysty. Czas na spotkanie z powszechnie nazywaną przez krytyków "pierwszą słabą płytą" Bowiego. Zapraszam. 

czwartek, 6 lipca 2017

Sto dziesiąta recenzja: Iron Maiden - Powerslave (1984)

Po kolejnej bardzo długiej przerwie wracam do recenzowania wydawnictw grupy Iron Maiden. Piąty krążek w dyskografii zespołu to zarówno jeden z najwspanialszych, jak i jeden z najmniej równych albumów autorstwa kapeli z Londynu. Czy mi także otwarcie oraz zakończenie wynagradzają delikatnie mówiąc średniawe utwory spod numerów 3-5? Zapraszam do recenzji jednej z najbardziej „polskich” płyt Żelaznej Dziewicy.

sobota, 1 lipca 2017

Sto dziewiąta recenzja: Roger Waters wraca i ma się dobrze

Do recenzji najnowszego albumu Rogera Watersa zabierałem się bardzo długo. Wyjątkowo nie było to spowodowane moimi innymi obowiązkami. Z piątym solowym krążkiem od legendy rocka musiałem po prostu spędzić trochę czasu, by go odpowiednio zrozumieć. „Is this the Life We Really Want?” jest właśnie jednym z tych wydawnictw, z których przy każdym kolejnym odsłuchaniu wynosimy coś nowego, a nasze zdanie na temat poziomu dzieła zmienia się bardzo często.

niedziela, 25 czerwca 2017

Sto ósma recenzja: Nickelback gra to samo od dobrych 15 lat

Nickelback jest dla metalu czymś w stylu grupy Linkin Park w muzyce rockowej. Całych płyt obu wymienionych bandów słucha się niezwykle ciężko, ale każdy raczej powinien przyznać, że jedna, czy druga piosenka tych dwóch zespołów kiedyś wpadła mu w ucho. Najnowszy krążek artystów z Kanady zdecydowanie skierowany jest do stałych fanów kapeli. Wielkich odkryć tutaj nie znajdziemy.

niedziela, 11 czerwca 2017

Sto siódma recenzja: Debiutancka powieść Cigarettes After Sex

Nie pamiętam, żebym na któryś z debiutanckich albumów czekał bardziej niż na premierowe wydawnictwo projektu Cigarettes After Sex. Niezwykle ciekawy jest fakt, iż grupa wydaje swój pierwszy krążek długogrający mając już… 9 lat. Zespół z Texasu miał więc dość czasu, aby na koncertach i w studiu uformować swój subtelny i nostalgiczny styl. Czy jest tak dobrze jak na EPkach i w utworach singlowych? Moje zdanie poznacie w dzisiejszej recenzji.

środa, 7 czerwca 2017

Sto szósta recenzja: Czy Sólstafir nagrał w końcu słaby album?

Muzyce Sólstafir od dwudziestu trzech lat bardzo ciężko cokolwiek zarzucić. Islandzka grupa na dobrą sprawę nie wydała jeszcze słabego albumu, a płyty takie jak, Köld czy Svartir Sandar to muzyczne arcydzieła. Kolejnym świetnym krążkiem grupy był wydany trzy lata temu w post-rockowym stylu Ótta. Na najnowszym „Berdreyminn” artyści kontynuują granie przede wszystkim tego gatunku, aczkolwiek jest troszkę inaczej niż poprzednio.

sobota, 3 czerwca 2017

Sto piąta recenzja: Alt-J gra jak w 2012 czy jak w 2014?

Alt-J niezwykle szybko wdarł się na szczyty list przebojów oraz szturmem wziął najistotniejsze muzyczne festiwale. „An Awesome Wave” zdecydowanie zachwycił świat, jednakże potem przyszedł czas na znacznie gorszy „This is All Yours”. Fani oczekiwali więc, na najnowszym „Relaxer”, powrotu do stylu i nieprzewidywalności z 2012 roku. Jak tym razem zaprezentowali się chłopacy z Leeds? Zapraszam.

poniedziałek, 29 maja 2017

Sto czwarta recenzja: Zbiór hitów na letnie festiwale w wykonaniu Kasabian

Grupa Kasabian kolejnymi albumami potwierdza, że należy do czołówki światowego, alternatywnego grania. Płyta „48:13” do tej pory jest jednym z najczęściej odsłuchiwanych przeze mnie wydawnictw. Muzycy nie chcą tworzyć niezwykle rozbudowanych, wymagających wielkich umiejętności kompozycji, a po prostu razem z fanami dobrze się bawić. Najnowszy album pt. „For Crying Out Loud” miał być właśnie następną porcją doskonałej zabawy.

poniedziałek, 22 maja 2017

Sto trzecia recenzja: Dno dna od Linkin Park

Mój maturalny maraton nareszcie dobiegł końca. W końcu mogę więc zabrać się za odsłuchiwanie zaległych albumów oraz pisanie dla Was recenzji. Mam nadzieję, że nie pomyśleliście, że zakończyłem działalność na blogu. Po przerwie postanowiłem zabrać głos w sprawie albumu, co do którego, nie miałem tak naprawdę żadnych oczekiwań. Linkin Park nie nagrał jeszcze płyty, która w jakimś stopniu by mnie zaspokoiła. Tym razem miało być podobnie.

czwartek, 20 kwietnia 2017

Sto druga recenzja: Kolejny gatunek muzyczny na rozkładzie Ulvera

Za parę lat ciężko będzie znaleźć gatunek muzyczny, w którym grupa Ulver nie zaprezentowała nam swoich umiejętności. Podczas wsłuchiwania się w dyskografię norweskiego bandu zaczynamy od mieszanki black metalu i folku, następnie wchodzimy w klimaty bardziej elektroniczne, zagłębiamy się między innymi w ambient, glitch, czy trip hop. Na najnowszym krążku muzycy zdecydowali się pójść w klimaty synthpopowe. Zagranie bez wątpienia ryzykowne, szczególnie po niedawnej premierze wydawnictwa legendy tego gatunku – Depeche Mode.

niedziela, 9 kwietnia 2017

Sto pierwsza recenzja: To już jest koniec?

Nie da się ukryć, że przygoda zespołu Deep Purple powoli dobiega końca. Ostatnim albumem, który można uznać za poważny artystyczny sukces grupy, jest wydany w 1995 roku „Purpendicular”. Oczywiście potem muzycy tworzyli dla nas ciekawe wydawnictwa, ale mogły się one trochę kojarzyć z odgrzewanym kotletem. Niemniej jednak na jubileuszowy, dwudziesty album bandu z Hertfordshire czekałem ze sporą niecierpliwością. A więc jak to jest z tym krążkiem, o którym większość mówi, że to pożegnanie ze studyjną karierą? Zapraszam do recenzji.

poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Setna recenzja: David Bowie - Let's Dance (1983)

O ile na „Scary Monsters” mogliśmy znaleźć trochę dźwięków podobnych do „berlińskiej trylogii”, tak „Let’s Dance” nagrana jest już w zupełnie innym klimacie. Po trzech latach przerwy David Bowie powrócił z albumem typowo nastawionym na sukces komercyjny, zawierającym piosenki, które stały się wielkimi hitami lat osiemdziesiątych. Zapraszam do recenzji krążka, z którego pochodzi najwięcej hitów brytyjskiego artysty.

piątek, 24 marca 2017

Dziewięćdziesiąta dziewiąta recenzja: Me and that Man duetem 2017?

Adam „Nergal” Darski po wydaniu wraz z Behemothem świetnego, wysoko ocenianego przez krytyków z całego świata „The Satanist” postanowił, że spróbuje czegoś nowego. Do współpracy zaprosił, wydawać by się mogło, wypalonego już muzyka – Johna Portera. W mediach płytę promowano bardzo głośno, więc również mi ciężko jest przejść obok tej pozycji obojętnie. Zwłaszcza, że jest to świetne wydawnictwo…

wtorek, 21 marca 2017

Dziewięćdziesiąta ósma recenzja: Czy "Spirit" to "Delta Machine" vol.2?

W ostatnim czasie muzycy Depeche Mode zdecydowanie odchodzą od swoich korzeni. Płyta pt. „Delta Machine” wyraźnie pokazała w jakim kierunku chcą teraz podążać brytyjscy artyści. Najnowszy krążek to właściwie kontynuacja brzmień z albumu wydanego w roku 2013. Jestem przekonany, że wydawnictwo trafi do młodszych odbiorców, ale fani „Violator” czy „Black Celebration” mogą nie być zadowoleni.

środa, 15 marca 2017

Dziewięćdziesiąta siódma recenzja: Iron Maiden - Piece of Mind (1983)

Skład Iron Maiden, na samym początku, nie mógł utrzymać się przez dłuższy czas. Przed „The Number of the Beast” mieliśmy zmianę na stanowisku wokalisty, a po „The Number of the Beast” przyszedł czas na wymienienie perkusisty. Genialnego, okrzykniętego jednym z najlepszych na świecie Clive’a Blurra musiał zastąpić młody bębniarz grupy Trust – Nicko McBrain. W obliczu tak istotnego przetasowania muzycy zasiadali do tworzenia kolejnego historycznego krążka w ich dyskografii.

piątek, 10 marca 2017

Dziewięćdziesiąta szósta recenzja: David Bowie - Scary Monsters (and Super Creeps) (1980)

Po wielkich sukcesach, jakimi niewątpliwie były „Low” i „Heroes” oraz troszkę gorszym „Lodger” przyszedł czas na coś nowego w karierze Davida Bowiego. Tym razem Brytyjczyk chciał nagrać utwory o wysokiej wartości artystycznej, które jednocześnie mogą stać się wielkimi przebojami. Zdecydował się także na zamianę studia w Szwajcarii na The Power Station na Manhattanie. Zapraszam na spotkanie z czternastym krążkiem Davida Jonesa, który jest także pierwszym wydawnictwem muzyka z lat osiemdziesiątych.

sobota, 4 marca 2017

Dziewięćdziesiąta piąta recenzja: Ed Sheeran wraca z albumem nagranym zdecydowanie w swoim stylu

Ed Sheeran miał być muzykiem, który zrewolucjonizuje muzykę pop. Jego propozycje wydawały się dużo bardziej ambitne niż kawałki reszty współczesnych gwiazdeczek. Jednakże oba poprzednie krążki nie okazały się wielkimi dziełami. Szczególnie zawiódł mnie, wydany w 2014 roku, album „X”. Do odsłuchiwania najnowszego „÷” zasiadałem więc bez większych oczekiwań.

piątek, 17 lutego 2017

Dziewięćdziesiąta czwarta recenzja: Iron Maiden - The Number of the Beast (1982)

Wprawdzie pisałem już dla Was recenzję trzeciego krążka Iron Maiden, ale postanowiłem, że w ramach cyklu płytowego Żelaznej Dziewicy, będąc starszy o dwa lata, przybliżę Wam historię legendarnego „The Number of the Beast” ponownie. Do tworzenia jednego z najsłynniejszych albumów w historii heavymetalu artyści zasiadali po niezwykle istotnej zmianie personalnej. Na stanowisku wokalisty Paula Di Anno zastąpił zniechęcony atmosferą w zespole Samson młody, obiecujący Bruce Dickinson.

poniedziałek, 6 lutego 2017

Dziewięćdziesiąta druga recenzja: Nocny Kochanek bawi się dalej

Ostatniego metalowego przewrotu na polskim rynku muzycznym nie mogłem pozostawić bez komentarza. Tak, dzisiaj zajmiemy się najnowszymi nagraniami Nocnego Kochanka. Grupa ta ma zarówno wielu zdecydowanych przeciwników, jak i zagorzałych fanów. Bezapelacyjnie jest to jednak jeden z najciekawszych i najzabawniejszych projektów w Polsce w ostatnich latach. Na sam początek mogę tylko powiedzieć, że jest dużo lepiej niż na „Hewi Metal”.

piątek, 27 stycznia 2017

Dziewięćdziesiąta pierwsza recenzja: Potężna dawka muzyki od Pain of Salvation z okazji jubileuszu



Pain of Salvation kolejnymi płytami udowadniają, że mają stabilną pozycję na rynku muzycznym i ciężko doszukiwać się im wielu konkurentów w dziedzinie metalu progresywnego. Szwedzi na dobrą sprawę nie wydali jeszcze żadnego słabego krążka, ale trzeba przyznać, że ostatni olbrzymi sukces to czwarty krążek grupy – „Remedy Lane” wydany aż piętnaście lat temu.  Na jubileuszowym, dziesiątym albumie artyści postanowili wydłużyć swoje kompozycje. Jaki przyniosło to efekt? Moja odpowiedź w dzisiejszym poście.

poniedziałek, 16 stycznia 2017

Dziewięćdziesiąta recenzja: Zdecydowana przemiana The XX?

O ile zespołów indie rockowych mogę słuchać bez przerwy, o tyle kapele indie popowe mają bardzo duży problem z przekonaniem mnie do siebie. Muzyka formacji The XX nigdy mi jednak nie przeszkadzała, a do płyt „xx” oraz „Coexist” wracam ze sporym sentymentem. Na najnowszym krążku muzycy mieli zaprezentować coś zupełnie nowego. Po singlu „On Hold” obawiałem się, że z tego „nowego” nie wyjdzie nic dobrego.