czwartek, 20 kwietnia 2017

Sto druga recenzja: Kolejny gatunek muzyczny na rozkładzie Ulvera

Za parę lat ciężko będzie znaleźć gatunek muzyczny, w którym grupa Ulver nie zaprezentowała nam swoich umiejętności. Podczas wsłuchiwania się w dyskografię norweskiego bandu zaczynamy od mieszanki black metalu i folku, następnie wchodzimy w klimaty bardziej elektroniczne, zagłębiamy się między innymi w ambient, glitch, czy trip hop. Na najnowszym krążku muzycy zdecydowali się pójść w klimaty synthpopowe. Zagranie bez wątpienia ryzykowne, szczególnie po niedawnej premierze wydawnictwa legendy tego gatunku – Depeche Mode.


Ulver to zespół niesamowicie ciężki do rozszyfrowania. Nigdy nie można się spodziewać co na następnym krążku będzie grane przez skandynawskich artystów. Pewnym można być właściwie tylko poziomu płyty. Grupie do tej pory zdarzyło się właściwie tylko jedno potknięcie, którym jest „Wars of the Roses”. Pierwsza propozycja na „The Assassination of Julius Caesar” to krótko mówiąc synthpopowe mistrzostwo. W „Nemoralia” artyści prezentują nam genialne połączenie kunsztu z przebojowością. Uwagę zwracają szczególnie głęboki wokal oraz rytm niesamowicie przeszywający zmysły. Zdecydowanie, dzięki tej kompozycji, norweska kapela może dostać się do komercyjnego radia, co wcześniej raczej się nie zdarzało. „Rolling Stone” jest z kolei nagrane w zupełnie innym stylu. Przede wszystkim przebijają nam się tutaj dźwięki space-rockowe. Dziesięciominutowy numer wspaniale się ciągnie i wciąga dudniącym basem. Świetnym posunięciem było zaproszenie do współpracy Rikke Normann – niezwykle utalentowanej wokalistki, która idealnie dopełniła kompozycję. Najlepszy okres grupy Depeche Mode momentalnie przywołuje „So Falls the World”. Utwór perfekcyjnym głosem prowadzi Kristoffer Rygg i gdy wydaje się, że w wielkim zamyśleniu pozostaniemy już do końca, muzycy momentalnie przyspieszają i serwują nam taneczne zakończenie. Bardzo szybko mija nam także przygoda z „Southern Rock”, w którym przede wszystkim wyróżnia się świetnie dopasowany, trochę wręcz agresywny syntezator. Z genialnie budowanym nastrojem przez muzyków mamy do czynienia w „Angelus Novus”. Tempo cudownie rośnie wraz z kolejnymi upływającymi sekundami. Na kolejne pochwały zasługuje Rygg prezentujący tym razem bardziej zadziorny wokal. Polski akcent mamy w kompozycji „Transverberation”. W tekście odrobinę łagodniejszego numeru możemy znaleźć odniesienie do zamachu na Jana Pawła II z 1981 roku. Moim faworytem z trzynastej płyty Norwegów jest jednak przebojowy „1969”. Siódmy utwór w kolejności to podróż do dźwięków największych zespołów z lat osiemdziesiątych. Na gitarze genialnie gra Havard Jorgensen, a świetnym głosem czaruje Sisi Sumbundu. Wybitne dzieło kończy wbijający się w głowę kawałek o niesamowicie zmiennym rytmie – „Coming Home”. Plus dla Daga Stiberga za świetna partię na saksofonie.


Ulver znów wspaniale zaskoczył i ponownie zadał nasuwające się słuchaczom od lat pytanie: Czy oni, w którymkolwiek stylu muzycznym zaprezentują się słabo? „The Assassination of Julius Caesar” to najlepsza, przebojowa płyta, od bardzo długiego czasu, której bardzo ciężko jest coś zarzucić. Album pochłonął mnie całkowicie i trudno będzie mi się nim znudzić. Poważny kandydat do miana najlepszego wydawnictwa 2017. 
OCENA: 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz