niedziela, 20 listopada 2016

Osiemdziesiąta siódma recenzja: Królowie trashu powracają z dziesiątym albumem

Przyszedł więc czas na zdecydowanie najbardziej wyczekiwaną płytę drugiej dekady dwudziestego pierwszego wieku. Członkowie Metalliki w każdym kolejnym wywiadzie mówili, że wciąż nagrywają i album ukaże się w najbliższym czasie. Jednakże po pewnym czasie fanów zapewnienia przestały interesować, bo żadne nowe kawałki się nie ukazywały. Muzykom udało się osiągnąć efekt zaskoczenia, ponieważ pierwszy singiel i informację o premierze płyty opublikowali, gdy już właściwie nikt się tego nie spodziewał. Od samego początku było wiadomo, że czeka nas kolejny spór między ortodoksyjnymi fanami, a słuchaczami, którym podobają się czasy po „czarnej płycie”. Czy wszyscy twierdzący, że Metallica skończyła się na „Master of Puppets”, będą musieli w końcu odwołać swoje słowa? Zapraszam do recenzji.

środa, 9 listopada 2016

Osiemdziesiąta szósta recenzja: Następne gitarowe popisy Synestera Gatesa

Avenged Sevenfold zawsze był dla mnie zespołem od bardzo dobrych utworów. Jednakże, jeśli chodzi o całe albumy, to ta grupa podchodziła mi niespecjalnie. Przy każdym krążku w pewnym momencie, trafialiśmy na nudniejsze fragmenty. Tytułowy singiel pokazał, że zapadające na długo w pamięć kompozycje znów się pojawią. Pozostawało, więc istotne pytanie: czy grupie uda się utrzymać wysoki poziom przez cały „The Stage”?

piątek, 4 listopada 2016

Osiemdziesiąta piąta recenzja: Kosmiczna i koncepcyjna Coma

Przed premierą nowej płyty grupy Coma byłem pewny tylko jednej rzeczy. Mianowicie tego, że po opublikowaniu wydawnictwa w Internecie znowu rozpęta się spór pomiędzy wielkimi fanami zespołu, a, wcale nie będącymi w mniejszości, krytykantami kapeli. W Polsce chyba nie ma wokalisty, który budziłby tak skrajne odczucia jak Piotr Rogucki. Jedni kochają go za jego charakterystyczną manierę w głosie, a inni nienawidzą właściwie za wszystko. Co ją sądzę o twórczości muzyków z Łodzi? Wszystko w dzisiejszym poście.