środa, 27 stycznia 2016

Pięćdziesiąta czwarta recenzja: Wielka czwórka wzięła się do roboty!

Teza o tym, że Megadeth jest słabą podróbką Metalliki jest tak samo fałszywa, jak ta mówiąca o tym, że Meta skończyła się na „Kill em All”. Dave Mustaine  i jego ekipa przez ponad trzydzieści lat utworzyli styl, który pozwala zaliczać Megadeth do wielkiej czwórki trashmetalu. Trzeba jednak przyznać, że amerykański zespół nagrywa krążki bardzo zróżnicowane. Potrafią nagrać płytę fantastyczną, ale też stworzyć album nie do przesłuchania. Jak jest z „Dystopią”? Zapraszam do czytania.

sobota, 23 stycznia 2016

Pięćdziesiąta trzecia recenzja: David Bowie - David Bowie (1967)

Wszystko rozpoczęło się niezwykle prosto. Płyta została nazwana po prostu „David Bowie”.  Dzisiaj rozpoczynamy cykl z dyskografią niedawno zmarłego wielkiego artysty. Debiutanckiego albumu Brytyjczyka zdecydowanie nie można uznać za sukces komercyjny. Jego światowa kariera zaczęła się właściwie od „Space Odity”. Nie ulega jednak wątpliwości, że pierwszy longplay to również porcja bardzo dobrej muzyki.

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Skończyła się pewna epoka... [POŻEGNANIE]

Ehhh... To niemożliwe. Dwa dni temu kupowałem płytę, wczoraj pisałem recenzję a dzisiaj wszystko się skończyło. Niebywale skończyła się pewna piękna epoka, bo czas tworzenia Bowiego zdecydowanie można nazwać epoką. David był jednym z największych. Dzisiaj przychodzi mi napisać dla Was post, który jest jednym z ostatnich, jakie kiedykolwiek chciałem napisać.

niedziela, 10 stycznia 2016

Pięćdziesiąta druga recenzja: Kolejne wspaniałe eksperymenty Davida Bowiego.

David Bowie swoim niesamowitym głosem czaruje nas już prawie od pięćdziesięciu lat. Przez całą swoją piękną  karierę zaskakiwał nas wiele razy. Każdy nowy album brytyjskiego artysty obfituje w coraz to śmielsze aranżacje utworów. Nie inaczej jest w przypadku już dwudziestej ósmej studyjnej płyty Bowiego. „Blackstar” to płyta, jakiej jeszcze nie było i zdecydowanie nie mogliśmy się jej spodziewać. Najnowszy krążek od legendarnego twórcy jest jeszcze śmielszy od „The Next Day” i jeszcze piękniejszy.

sobota, 2 stycznia 2016

Podsumowanie wydawnicze 2015

Kolejny piękny muzyczny rok dobiegł końca. 2015 był naprawdę udany, jeżeli chodzi o poziom wydanych albumów. W moich recenzjach przyznałem dwie „dziesiątki”, co w 2014 się nie zdarzyło. Pojawiło się wielu nowych, dobrze zapowiadających się wykonawców. Obserwowaliśmy również wiele spektakularnych powrotów wydawniczych oraz pożegnania niektórych zespołów. Najważniejsze, a zarazem najsmutniejsze wydarzenie roku przyszło nam przeżyć niestety na sam koniec. 29 grudnia odszedł jeden z największych rockmanów w historii.

piątek, 1 stycznia 2016

Legendarne Płyty: 17. Ace of Spades [POŻEGNANIE]

Szczerze? Myślałem, że ten dzień nigdy nie nadejdzie. Przecież, kto jak to, ale Lemmy jest niezniszczalny. Niestety to się stało. 29 grudnia na pewien czas umarła muzyka. Zaledwie kilka dni po okrągłych siedemdziesiątych urodzinach zmarł legendarny artysta. Lemmy Klimister przez swój tryb życia mógł już umrzeć tyle razy, że jego śmierć wydawała się wręcz niewyobrażalna.