wtorek, 25 stycznia 2022

TOP 5, czyli najlepsze płyty 2021

 


Koniec starego i początek nowego roku to czas pewnych podsumowań. W przypadku muzyki to doskonały moment na publikację najlepszych albumów muzycznych. Oto pięć płyt, które mi najbardziej przypadły gustu w 2021 roku.


Maneskin – Teatro d’ira – Vol. 1

Jeden z niewielu uczestników Eurowizji w całej historii konkursu, który zainteresował mnie swoją muzyką. Włosi zdecydowali się zaryzykować i zaprezentować na festiwalu coś innego niż sztampowy eurowizyjny kawałek. Ten ruch był strzałem w dziesiątkę, bo niezwykle przebojowy, ale przede wszystkim ciekawie napisany Zitti e Buoni porwał publiczność na całym świecie. Co bardzo ważne, Maneskin przełożył to na całą płytę. Album jest dynamiczny, ma kilka bardzo dobrych gitarowych fragmentów i świetnie sprawdza się na koncertach. Grupę zdecydowanie można nazwać komercyjnym odkryciem roku.

Lana Del Rey – Blue Banisters

Lizzie Grant w ostatnich latach tworzy niesamowicie dużo materiału. „Blue Banisters” to jedna z dwóch premier artystki w 2021 roku. Głośno mówiło się o tym, że gotowe były dwie kolejne, ale ostatecznie słuchacze jeszcze się ich nie doczekali. Można powiedzieć, że na „Blue Banisters” Amerykanka naprawiła to, co zepsuła na „Chemtrails Over the Country Club”. Po bardzo monotonnym albumie Lana Del Rey zaprezentowała bardzo nostalgiczny, emocjonalny longplay z kilkoma genialnymi partiami wokalnymi, których „COtCC” wyraźnie brakowało. Kompozycja „Violets for Roses” była ze mną przez wiele miesięcy i czuję, że prędko mnie nie opuści.

Iron Maiden – Senjutsu

Do najlepszych płyt Iron Maiden temu krążkowi daleko, ale Brytyjczycy zaprezentowali się bardzo dobrze. Tym razem Bruce Dickinson i spółka postawili na nieco krótsze dzieło niż „The Book of Souls” i wyszło to na dobre. Na płycie znajdzie się coś zarówno dla starszych, jak i nieco młodszych fanów IM. Gitarowy „The Writing on the Wall” jest świetnie wybranym singlem i doskonale reprezentuje płytę. Dużo gitary, świetnie zaakcentowana perkusja i znakomicie starzejący się wokal Bruce’a Dickinsona. Iron Maiden znów zaserwowali coś, na co fani liczyli i znów jest to bardzo dobre.

WaluśKraksaKryzys – ATAK

WaluśKraksaKryzys coraz pewniej czuje się na polskiej scenie. Świetne jest to, że w jego utworach wciąż możemy usłyszeć surowość znaną z początków twórczości, póki nie podpisał kontraktu z większą wytwórnią. Mnóstwo zimnych, gitarowych brzmień, świetne teksty, a do tego przyciągający wokal sprawia, że trudno obok tej płyty przejść obojętnie. „Tuż przed północą”, „Uśmiech Chelsea” czy „Wszelakie Wady” to najlepsze polskie kawałki tego roku.

Black Midi – Cavalcade

Płyta, z którą w 2021 roku spędziłem zdecydowanie najwięcej czasu. Choć w opinii wielu słuchaczy debiut Black Midi jest znacznie lepszą płytą, mnie uwiodła właśnie „Cavalcade”. Zawiera ona przede wszystkim mnóstwo awangardowych i jazzowych brzmień. Krążek jest kapitalnie nieprzewidywalny przez bardzo częste zmiany tępa i niezwykłe zróżnicowanie kompozycji na albumie. Dla mnie można tu usłyszeć sporo wpływów takich genialnych kapel jak chociażby King Crimson czy The Talking Heads. Rewelacyjne dzieło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz