piątek, 23 marca 2018

Sto trzydziesta czwarta recenzja: Jack White inny niż zwykle


Po czterech latach ponownie nadszedł ten moment. Czas zabrać się za ocenę nowej płyty Jacka White’a. Jeśli czytaliście moją recenzję „Lazaretto”, to z pewnością nie muszę Wam pisać jak bardzo nurtowało mnie pytanie: „Co Jack zaserwuje nam na najnowszej płycie?”. Artysta z Detroit postanowił powspominać dawne czasy i nagrać album w warunkach podobnych do tych, w których tworzył muzykę mając kilkanaście lat. „Boarding House Reach” miał więc od początku być krążkiem nietypowym. Na samym wstępie mogę Wam już zdradzić, że drugiego nawet podobnego albumu raczej już nie usłyszycie.

poniedziałek, 19 marca 2018

Sto trzydziesta trzecia recenzja: Editors postanowili połączyć brutalność z delikatnością


Editors to grupa, która wywołuje u mnie bardzo rożne emocje. Z jednej strony wielką przyjemność sprawia mi słuchanie ich dwóch pierwszych post punkowych albumów, a z drugiej niezbyt podchodzi mi ich nowe, delikatniejsze, synthpopowe granie. Członkowie zespołu, na długo przed premierą „Violence”, mówili, że najnowsze wydawnictwo ma być połączeniem mocniejszego uderzenia z pierwszych płyt z subtelnością ostatnich krążków. Zapowiedzi były więc obiecujące, ale czy rzeczywiście jest nad czym się zachwycać?

wtorek, 13 marca 2018

Sto trzydziesta druga recenzja: Czy Judas Priest powinni już wybierać się na emeryturę?


Po powrocie Roba Halforda do Judas Priest, fani muzyki metalowej oczekiwali od brytyjskiego zespołu bardzo wiele. Spodziewano się, że zespół nawiąże poziomem do tak wielkich albumów jak np. „Defenders of the Faith” czy „Painkiller”. Niestety od 2003 roku z twórczością Judas Priest tak dobrze nie było i o ile „Angel of Retribution” oraz „Redeemer of Souls” można nazwać niezłymi krążkami, o tyle „Nostradamus” raczej uważany jest za największy niewypał w historii kapeli. „Firepower” miał być więc taką płytą, która zamknie usta wszystkim krytykom odsyłającym zespół z Birmingham na emeryturę.

piątek, 2 marca 2018

Sto trzydziesta pierwsza recenzja: Żonglerka stylów i zabawa muzyką z lat osiemdziesiątych w wykonaniu Lao Che


W recenzji „Dzieciom” napisałem, że muzycy Lao Che w końcu mnie do siebie przekonali. Moje podejście do tej kapeli jednak diametralnie się zmieniło. Przez ostatnie trzy lata zespół z Płocka był jednym z najczęściej słuchanych przeze mnie polskich bandów i nareszcie przekonałem się do pozostałych albumów Spiętego i spółki. „Wiedza o społeczeństwie” stała się więc jednym z tych krążków, do których premiery najpierw odliczałem miesiące, a potem tygodnie i dni.