wtorek, 22 grudnia 2015

Pięćdziesiąta pierwsza recenzja: Świąteczny prezent Fismolla

Zaledwie kilka miesięcy temu opisywałem Wam świetne drugie wydawnictwo Fismolla. Młody muzyk nie zwalnia tempa i w tym samym roku wydaje kolejny album. Co prawda jest to tylko dwudziesto-minutowa Epka zawierająca pięć utworów, ale na święta mamy prezent jak znalazł.

sobota, 12 grudnia 2015

Pięćdziesiąta recenzja: Ta kapela wciąż mnie do siebie nie przekonuje

The Neighbourhood swój debiutancki krążek wydawali w bardzo trudnym okresie. Mianowicie w kwietniu 2013 roku, kiedy wszyscy byli bardziej zajęci oczekiwaniem na głośno zapowiadany piąty album Arctic Monkeys niż wsłuchiwaniem się w nowy alternatywno/indie rockowy band. Po „I Love You” odczuwałem niedosyt, ale byłem pewny, że muzycy ze Stanów Zjednoczonych przekonają mnie do siebie w swoim kolejnym wydawnictwie. Niestety tak się nie stało.

czwartek, 3 grudnia 2015

Legendarne Płyty: 16. In Rock

Przyszła pora na recenzję jednego z moich ulubionych, pionierskich hard rockowych albumów. Deep Purple swój skład zmieniali niezwykle często. Na „In Rock” nastąpiła jednak kluczowa zmiana dla brytyjskiej kapeli. Na wokalu Ian Gillan zastąpił Roda Evansa, a za bas wziął się Roger Glover. Ritchie Blackmore, Jon Lord i Ian Paice zostali na swoich miejscach. Tacy muzyczni geniusze dawali suprocentową pewność na stworzenie czegoś wielkiego. Najlepsze lata Deep Purple przypadają właśnie na Mk.II (skład drugi), a te piękne czasy rozpoczyna fenomenalny „In Rock”.

niedziela, 29 listopada 2015

Relacja z koncertu The Dumplings w szczecińskim Hormonie (26.11.2015)

Zawsze mnie ciekawiło, jak „elektroniczni” muzycy tworzą show na swoich koncertach. Przecież nie mogą przedłużyć solówki gitarowej ani dodać rozbudowanego fragmentu perkusyjnego. Przed koncertem The Dumplings obawiałem się, że występ będzie kolejnym odtworzeniem dwóch płyt młodego zespołu. Było jednak zdecydowanie inaczej, było wspaniale.

niedziela, 22 listopada 2015

Czterdziesta dziewiąta recenzja: Kolejny dobry, polski album

Justyna Święs i Kuba Karaś to jeden z najbardziej rozpoznawalnych debiutów ostatnich lat. The Dumplings wydali swoją drugą płytę zaledwie rok po „No Bad Days”. Dźwięki pierwszego krążka pierożków bardzo długo wybrzmiewały w moich głośnikach. Pojawiały się głosy, że nowe wydawnictwo może być niedopracowane, nagrywane na szybko przez sukces poprzedniego albumu. Obawy były jednak trochę przesadzone, bo naprawdę jest w co się wsłuchać.

wtorek, 17 listopada 2015

Legendarne Płyty: 15. The Doors

Tylu znakomitych muzyków odeszło od nas z powodu nałogu, aż czasami myślę, że trzeba pić albo brać, żeby nagrywać coś dobrego. Historia Doorsów jest bardzo smutna. Wszyscy wiemy, jak skończyło się przyjmowanie astronomicznych porcji narkotyków przez Jima Morissona. Zapraszam na spotkanie z jego pierwszym muzycznym dzieckiem.

czwartek, 5 listopada 2015

Czterdziesta ósma recenzja: Dawid zmierza w bardzo dobrą stronę

W wieku dwudziestu lat, Dawid Podsiadło wydał swój niebywale dojrzały debiutancki album. „Comfort and Happiness” obfitował zarówno w ciekawe teksty liryczne, jak i niekonwencjonalną linię melodyczną. To w dzisiejszej muzyce popularnej zdecydowanie rzadkość. Jednakże z drugim krążkiem przychodzi czas weryfikacji dla Dawida. Czy „Annoyance and Disappointment” słucha się równie dobrze co pierwszej studyjnej płyty wokalisty z Dąbrowy Górniczej? Przekonacie się czytając dzisiejszy artykuł.

niedziela, 1 listopada 2015

Czterdziesta siódma recenzja: Chris Cornell wraca do klasyki.

Po porządnym, nowym albumie Soungarden przyszedł czas na dobry solowy krążek Chrisa Cornella. Wariacje na „Scream” zdecydowanie nie wyszły amerykańskiemu artyście na dobre. Przekonaliśmy się, że R&B to klimaty, które na pewno nie należą do idola takich muzyków, jak np. Duff McKagan. Na „Higher Truth” Cornell wraca do korzeni. Momentami płyta łudząco przypomina „Tracker” wydany nie tak dawno przez Marka Knopflera.

czwartek, 22 października 2015

Czterdziesta szósta recenzja: Zmierzamy w kierunku "Born to Die", czy "Ultraviolence?

Należę do tej grupy słuchaczy Lany Del Rey, która woli „Born to Die” od „Ultraviolence”. Mimo, że większe noty zebrał właśnie trzeci studyjny album wokalistki z Nowego Jorku, to mnie dużo bardziej porywały ciekawe nuty oraz leciutki głos na drugim longplayu artystki. Dlatego właśnie na długo przed premierą „Honeymoon” zastanawiałem się jaką drogę obierze Lana.

czwartek, 15 października 2015

Czterdziesta piąta recenzja: Pierwsza płyta bez wielkiego Jeffa.

Ciężko w to uwierzyć, że od śmierci Jeffa Hannemana minęły już dwa lata. Wiele osób zastanawiało się kto zastąpi kapitalnego gitarzystę. Amerykanin urzekał nas swoją grą między innymi na legendarnym „Reign in Blood”. Nie da się ukryć, że Slayer trochę stracił przez śmierć charyzmatycznego muzyka. Jednak nie można powiedzieć, ze Gary Holt sobie nie poradził.

piątek, 9 października 2015

Czterdziesta czwarta recenzja: Klasyczny album klasycznego zespołu.

Wielu ludzi zarzuca kapeli Motorhead, że mało eksperymentują z muzyką i ich płyty wciąż są takie same. Dla mnie to legenda lat osiemdziesiątych. Z głosem Lemmy’ego ciężko byłoby nagrywać co innego. Londyńczyków można rozpoznać po kilku pierwszych nutkach. Są najlepsi w tym co robią i za to ich kochamy.

poniedziałek, 5 października 2015

Czterdziesta trzecia recenzja: Bokka coraz bardziej mnie czaruje.

Po pierwszym przesłuchaniu „Bokki” pomyślałem, że to może być zespół, który w przyszłości zawojuje polską scenę muzyczną. Po koncercie w hali „Azoty Arena” stwierdziłem, że to już ukształtowana kapela, mogąca robić furorę zarówno w Polsce, jak i za granicą. Po kilku godzinach spędzonych z „Don’t Kiss and Tell” mogę spokojnie powiedzieć, że Bokka to jeden z moich ulubionych zespołów.

piątek, 2 października 2015

Czterdziesta druga recenzja: Najbardziej emocjonalna płyta ostatnich lat.

Uhhh, można odetchnąć... To zdanie przewija się w mojej głowie za każdym razem, kiedy kończę słuchać płyty “Bumerang”. Album  zawiera tak wielką dawkę emocji, że gdy wybrzmiewa ostatnia nuta tej pięknej kompozycji, słuchacz jest wbity w fotel i zastanawia się, co przed chwilą się wydarzyło. Taki właśnie jest najlepszy polski debiut 2015 roku. Zapraszam do podróży z piękną muzyką, ale ostrzegam, że nie będzie to łatwa podróż.

niedziela, 27 września 2015

Czterdziesta pierwsza recenzja: Istnieje życie po Pink Floyd.

David Gilmour bardzo rzadko raczy nasze uszy swoimi solowymi albumami. Po pierwszym albumie wydał tylko trzy dzieła. Każdy z nich miał zarówno wielu zwolenników, jak i przeciwników. Niedawno do sklepów trafił „Rattle That Lock”. Tytułowy, singlowy kawałek znakomity, a jak to jest z resztą wydawnictwa? Przekonacie się, czytając dzisiejszą recenzję.

piątek, 25 września 2015

Czterdziesta recenzja: Sukces komercyjny, porażka artystyczna.

Przy okazji recenzowania „Venom” wspominałem, że metal core szybko mi się nudzi. Rzadko się zdarza, abym core’owego albumu słuchał ponad miesiąc. Do tej pory żaden album Bring Me The Horizon za bardzo nie przypadł mi do gustu. Na plus mogę jedynie ocenić wydany w 2011 roku „Sempiternal” z naprawdę dobrym utworem „Shadow Moses”. Niestety nowy krążek BMTH jest równie nieudany jak pierwsze wydawnictwa grupy.

środa, 23 września 2015

Relacja z koncertu Artura Rojka i BOKKI w Szczecinie (19.09.2015)

Mój stosunek do Artura Rojka przez rok diametralnie się zmienił. Z każdym kolejnym odsłuchaniem jego solowego albumu coraz bardziej skłaniam się ku stwierdzeniu, że dobrze zrobił, opuszczając Myslovitz. Gdy czytaliście moją recenzję „Składam się z ciągłych powtórzeń”, na pewno odczuliście, że płyta mnie nie porwała. Wtedy oceniłem ją na 7/10. Teraz byłaby to ósemka albo dziewiątka. Na występ Rojka w Szczecinie czekałem z niecierpliwością. Nie zawiodłem się.

niedziela, 13 września 2015

Trzydziesta dziewiąta recenzja: Riverside ciągle na wysokim poziomie.

W mojej ocenie każdy kolejny album Riverside był coraz lepszy. Zespół Mariusza Dudy swój każdy projekt dopracowuje do perfekcji. Fantastycznym „Shrine of New Generation Slaves” Warszawianie postawili sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Szósty krążek to mix wszystkich wydawnictw kapeli. Jest zarówno mocno, jak i spokojnie.

wtorek, 8 września 2015

Trzydziesta ósma recenzja: Po chorobie Dickinsona nie ma już śladu.

Doczekaliśmy się! Po pięciu latach wraca Iron Maiden! Choroba Bruce’a Dickinsona sprawiła, że Brytyjscy muzycy musieli odłożyć premierę „The Book of Souls” właśnie na wrzesień 2015 roku. Najdłuższy album w dziejach londyńskiej kapeli to dla fanów spora dawka wspomnień. Na twarzy od razu pojawia się uśmiech, gdy słyszymy prawie sześćdziesięcioletnich facetów w tak rewelacyjnej formie. Zapraszam do recenzji jednej z najbardziej oczekiwanych płyt ostatnich paru lat.

niedziela, 6 września 2015

Legendarne Płyty: 14. Led Zeppelin IV

Led Zeppelin to kapela, o której było głośno zarówno przez muzykę, jak i przez awantury. Głównie w hotelach Brytyjczycy pozostawiali po sobie spory bałagan. Krążyły nawet plotki, że muzycy z Londynu dewastowali każde miejsce, w którym tylko się pojawiali. Jednak przy muzyce, jaką tworzyli, mogli robić wszystko. Byli po prostu genialni.

sobota, 29 sierpnia 2015

Trzydziesta siódma recenzja: Kolejny świetny album Irlandczyków.

God Is An Astronaut to kapela, którą jakiś czas temu podrzucił mi znajomy recenzent muzyczny. Od razu byłem zachwycony instrumentalnymi kawałkami irlandzkiego zespołu. Po wielokrotnym przesłuchaniu krążków kapeli stwierdziłem, że na pewno dołączą moich ulubionych . Dzisiaj mam dla Was recenzję ostatniego albumu grupy Torstena Kinsella.

czwartek, 20 sierpnia 2015

Legendarne Płyty: 13. A Night at the Opera

Dziś przypomnimy sobie jeden z najlepszych albumów legendy rocka. Moim zdaniem, Freddie Mercury to najlepszy wokalista wszech czasów. Nikt nie jest w stanie zaśpiewać tak jak on. To po prostu mistrz. Queen słynął z tego, że wszystko było wykonywane perfekcyjnie. Czwarta płyta w dorobku zespołu z Wielkiej Brytanii również jest perfekcyjna.

piątek, 14 sierpnia 2015

Trzydziesta szósta recenzja: Bulleci powoli wchodzą na właściwe tory.

Po słabym „Temper Temper” oczekiwałem od Bulletów dobrego albumu. Z wielką ciekawością, śledziłem przygotowania brytyjskiej kapeli do nowego krążka. Zastanawiałem się czy pójdą w typowy core (bardzo nie chciałem by stało się z nimi chociażby to, co z Bring Me the Horizon), czy uparcie będą grać thrash z lekką domieszką core’ u.

czwartek, 13 sierpnia 2015

Od Was: Krafcy - Psycho

Jakiś czas temu, jeden z moich czytelników wysłał mi link z utworami zespołu Krafcy, Uważam, że to bardzo fajny pomysł, abym podzielił się z Wami moimi odczuciami na temat nowego maxi singla kapeli z Bochni. Jeżeli Wam też zależy na mojej opinii albo chcecie po prostu by Wasz zespół pojawił się na blogu, to śmiało piszcie na mojego maila lub Facebooka. Wszystkie dane znajdziecie w zakładce "O mnie".

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Trzydziesta piąta recenzja: Sporo prawdy od Taco Hemingwaya.

O Taco Hemingwayu dowiedziałem się przeglądając listę wykonawców, którzy wystąpią na Openerze 2015. Od razu go skreśliłem, nawet nie sprawdzając kto to, bo przeczytałem, że to polski rap. Wszystko zmieniło się w momencie, gdy pewnej słonecznej niedzieli usłyszałem kawałek „Następna stacja” w audycji radiowej „Trójki”.

wtorek, 4 sierpnia 2015

Trzydziesta czwarta recenzja: Najgłośniejszy polski projekt muzyczny tego roku - Miuosh X Jimek X NOSPR

Dzisiaj mam dla Was coś nietypowego. Jakiś czas temu, wraz z moim przyjacielem Alkiem z bloga co-czytać?, postanowiliśmy napisać wspólną recenzję bardzo ciekawego projektu Jimka, Miuosha oraz NOSPR. Ja, miłośnik Jimka i Alek, miłośnik Miuosha. Zupełnie inny pogląd na muzykę, zdecydowanie inni  ulubieni artyści. Co z tego wyszło? Efekty naszej pracy możecie zobaczyć w dzisiejszym poście.

piątek, 24 lipca 2015

Trzydziesta trzecia recenzja: Piękne pudełko piór od Fismolla.

Gdy pierwszy raz usłyszałem "Triffle", popłynęła mi łza, musiałem sprawdzić, kto nagrał tak kapitalny utwór. Nie mogłem uwierzyć, że wykonawcą jest dziewiętnastoletni chłopak z Poznania. Teraz ten chłopak dojrzał i jest jeszcze cudowniejszy.

sobota, 18 lipca 2015

Relacja z koncertu projektu Nowe Sytuacje w Drawsku Pomorskim. [4.07.2015] (fotorelacja+video)

Pod poprzednim postem o koncercie projektu Nowe Sytuacje widziałem w komentarzach słuszne uwagi co do tytułu, jaki zamieściłem. Dla mnie za bardzo nie liczy się nazwa. Liczy się to, jak ktoś potrafi grać. Mam dla Was dzisiaj kolejną relacje z koncertu Nowych Sytuacji. Występ w Drawsku Pomorskim to trzecie wydarzenie, na którym miałem okazję zobaczyć byłych muzyków Republiki. Zabawa, jak zwykle, była niesamowita.

czwartek, 9 lipca 2015

Legendarne Płyty: 12. Aerosmith

Dzisiaj mam dla Was wydawnictwo, które diametralnie zmieniło mój pogląd na muzykę. Pierwsza płyta, po którą sięgnąłem sam, a nie zaproponował mi jej tata. Debiutanckie wydawnictwo Aerosmith pokazało, że na wielką scenę wyjść może każdy o ile oczywiście coś umie. Zapraszam na podróż do początku lat siedemdziesiątych.

wtorek, 7 lipca 2015

Trzydziesta druga recenzja: Słaba płyta The Prodigy.

Zespół The Prodigy jakoś nigdy specjalnie mnie nie podniecał. Oczywiście szanuje tę kapelę, bo jest naprawdę dobra w muzyce elektronicznej, ale po prostu nigdy za bardzo się w nią nie wsłuchiwałem. Nowa płyta, w mojej ocenie, spodoba się tylko ortodoksyjnym fanom.

czwartek, 25 czerwca 2015

Trzydziesta pierwsza recenzja: Płyta, o której dowiedziałem się przez przypadek.

Jeśli chodzi o indie-rock, to już chyba zawsze na piedestale tego wspaniałego muzycznego gatunku będę stawiał Arctic Monkeys. Muzycy z Shieffield, jak dla mnie, obrócili ten rodzaj muzyki o 360 stopni. Nie jest jednak tak, że nie widzę w indie niczego innego niż „małpeczki”. Jedną z grup, którym od dłuższego czasu poświęcam uwagę, jest The Vaccines.

czwartek, 18 czerwca 2015

Trzydziesta recenzja: Druga w tym roku przyznana przeze mnie dziesiątka stała się faktem!

Wracam, wracam! Nie pisałem dla Was recenzji przez ostatnie dwa tygodnie, bo byłem w jednym z najpiękniejszych miejsc na świecie. Malcesine, Limone, Torbole, Riva del Garda to miejscowości, które zostaną w mojej pamięci na długo, ale dość już o tym. Skoro wróciłem to trzeba o czymś napisać o czymś dobrym. Przedstawiam Wam dzisiaj jeden z najlepszych krążków tego roku.

środa, 3 czerwca 2015

Legendarne Płyty: 11. Bastard

Muszę przyznać, że gdy byłem młodszy, miałem zdanie podobne, co ludzie nie interesujący się ciężką muzyką. Mianowicie twierdziłem, że w tym gatunku muzyki tekst jest mało ważny, a liczą się tylko umiejętności instrumentalne muzyków. Mój pogląd zmieniła płyta, którą właśnie dla Was opisuję.

sobota, 30 maja 2015

Dwudziesta dziewiąta recenzja: Przekonałem się do Lao Che!

Do tego tekstu zabierałem się bardzo długo. Głownie dlatego, że grupa Lao Che nigdy mnie do siebie nie przekonywała. Coś mi w nich ewidentnie nie pasowało. Oczywiście mam duży szacunek do tej kapeli, bo „Stare Miasto”, czy „Hydropiekłowstąpienie” to utwory bardzo dobre, ale zawsze mi brakowało „tego czegoś”. Na nowej płycie „to coś” znalazłem. Jest fantastycznie.

środa, 27 maja 2015

Dwudziesta ósma recenzja: Kapitalny powrót po osiemnastu latach.

Dzieci, które rodziły się przy ostatnim albumie Faith No More, dzisiaj są już dorosłe. To niewiarygodne, że na nowe wydawnictwo musieliśmy czekać tak długo. W 30 lat muzycy z Ameryki wydali siedem krążków. Trzeba przyznać, że są bardzo leniwi. Parę lat temu zgodnie twierdzili, że nic nowego Faith No More już nie zagra, ale nagle (jak pięknie) im się zachciało.

sobota, 23 maja 2015

Relacja z koncertu Comy na szczecińskich juwenaliach.

Nie znam zespołu, który w Szczecinie występowałby częściej niż Coma. Nigdy jednak nie miałem czasu albo po prostu nie chciało mi się jechać po bilet. W tym roku stwierdziłem, że trzeba w końcu zobaczyć Piotra Roguckiego i jego kapelę na żywo.

sobota, 16 maja 2015

Legendarne Płyty: 10. Nowa Aleksandria

Polska muzyka to zdecydowanie ogromny kawał historii. Często wspominamy o takich kapelach jak: Republika, Dżem, Lady Pank, Lombard. Jednak bardzo rzadko pamiętamy o fantastycznym zespole z Puław. Siekiera to zdecydowanie jeden z najlepszych punkowych bandów, jakie kiedykolwiek usłyszałem. Dzisiaj będzie o najlepszej płycie zespołu, który podbił Jarocin.

czwartek, 14 maja 2015

Dwudziesta siódma recenzja: Drugi niezły album Ślązaków

Rzadko się zdarza, aby przekonywali mnie do siebie uczestnicy talent show. Powszechnie wiadomo, że te programy to ustawki i wygrywa się szumem zrobionym wokół siebie, a nie talentem. Długo byłem uprzedzony do kapeli Oberschlesien. Muzycy z Górnego Śląska zajęli drugie miejsce w Must Be The Music. Przekonali mnie do siebie występem w jednym ze szczecińskich klubów.

czwartek, 7 maja 2015

Legendarne Płyty: 9. Unu

Jak pewnie zauważyliście, w zakładce "Legendarne Płyty" nie napisałem jeszcze nic o wielkich polskich albumach. Słuchając naszego "Trójkowego Topu Wszech Czasów", stwierdziłem, że czas na coś polskiego. Wygrała "Autobiografia", więc dzisiaj mam dla Was drugi album grupy Perfect.

sobota, 2 maja 2015

Legendarne Płyty: 8. Nevermind

Zaledwie siedem lat spędziła na scenie Nirvana. To zdecydowanie za mało. Patrząc na liczby wszystko wygląda słabo. Tylko trzy płyty i niewiele koncertów, w porównaniu do innych ekip. Jednak jakie to były koncerty i krążki! „Nevermind” zna chyba każdy. O wszystkich utworach można by pisać książki. 17 najlepszy album według Rolling Stone. 26 milionów sprzedanych egzemplarzy. To właśnie drugi album Nirvany.

czwartek, 30 kwietnia 2015

Dwudziesta szósta recenzja: Świetny polski debiut!

Gdy tylko usłyszałem Mary Komasę, pomyślałem: „Lana del Rey”. Jednak wsłuchując się w debiutancki album naszej wokalistki, stwierdziłem, że to nie jest kolejna nieudana kopia Amerykanki. Polka tworzy bardzo ciekawą muzykę. Daje nadzieję, że z popem w Polsce nie jest tak źle.

niedziela, 26 kwietnia 2015

Legendarne Płyty: 7. In the Court of the Crimson King

Debiutancki album King Crimson obrócił o 360 stopni muzykę progresywną. Po tym krążku wszystkie kapele zaczęły tworzyć zupełnie inaczej. To niesamowite, że grupa składająca się z ludzi mających nieco ponad 20 lat nagrała tak fantastyczny i trudny album. „In the Court of the Crimson King” to, krótko mówiąc, kamień milowy nie tylko dla rocka progresywnego, ale i dla całej muzyki.

czwartek, 23 kwietnia 2015

Dwudziesta piąta recenzja: Poprzedni album lepszy, ale i tak jest dobrze.

Niektóre kobiety potrafią uwieść mnie swoimi pięknymi nogami, a inne swoim cudownym głosem. Lzzy Hale ma jedno i drugie. Od dobrych kilku lat jest wyróżniającą się wokalistką w środowisku rockowym. Potrafi śpiewać zarówno w drapieżnych, jak i  w spokojnych numerach. Przed wydaniem nowego krążka powiedziała, że „na nowej płycie będzie tak samo jak wcześniej, tylko będzie tego więcej”.

wtorek, 14 kwietnia 2015

Relacja z koncertu Fisz Emade Tworzywo w szczecińskim Hormonie (12.04.2015)

Do recenzji „Mamuta” zbierałem się tak długo, że aż w końcu jej dla Was nie napisałem. Jednak przy okazji koncertu Fisz Emade Tworzywo w szczecińskim Hormonie mogę naskrobać dla was parę zdań o nowym dziele braci Waglewskich. Dlatego nie będzie to zwykła relacja, a opis koncertu połączony z recenzją płyty. Według mnie to jedno z najlepszych naszych wydawnictw poprzedniego roku. Dobór genialnych kawałków sprawił, że zabawa w Hormonie była naprawdę przednia.

niedziela, 12 kwietnia 2015

Dwudziesta czwarta recenzja: Bez Tarji Turunen też można świetnie grać!

Zayn Malik odchodzi z One Direction. O nie! Jak to możliwe? Co teraz będzie?! 1D bez Zayna. Nastolatki płaczą, nagrywają swoje reakcje i wrzucają do sieci. Skrajny idiotyzm. Kilka lat wcześniej od jednej z najlepszych synthmetalowych kapeli odeszła znakomita wokalista- Tarja Turunen. Co robią zwolennicy Nightwisha? Są spokojni. Wiedzieli, że Tuomas Holopainen znajdzie taką następczynie, która sprawi, że piosenki kapeli pozostaną na wysokim poziomie. Fani zdecydowanie mieli rację! Floor Jansen współpracuje z fińską grupą już ponad trzy lata. Nowym albumem potwierdza, że była dobrym wyborem.

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Legendarne Płyty: 6. Pearl

Przedawkowanie morfinowo-heroinowe. Niestety w taki sposób pożegnała się z nami jedna z najwspanialszych wokalistek wszech czasów. Janis Joplin swoim skrzeczącym głosem potrafiła oczarować każdego. Jest symbolem ruchu hippisowskiego i fantastycznej muzyki lat sześćdziesiątych. Gdy słucham albumu „Pearl”, nierzadko pojawiają się łzy na mojej twarzy. Łzy spowodowane tym, że Janis tak szybko się z nami pożegnała.

sobota, 28 marca 2015

Dwudziesta trzecia recenzja: Porządna porcja hair metalu od Europe.

Wielu ludzi uważa, że Europe to tylko „The Final Countdown”, którego fajnie jest posłuchać podczas odliczania w sylwestrową noc. Szwedzki zespół jest już na scenie 36 lat z przerwami. Swoim dziesiątym, jubileuszowym albumem kolejny raz zamyka usta krytykom. Pokazuje, że wzorowanie się na Zeppelinach czy Sabbatach naprawdę popłaca. „War of Kings” to album nawiązujący do najlepszej muzyki tworzonej w latach 80’.

czwartek, 26 marca 2015

Legendarne Płyty: 5. The Dark Side Of The Moon

Przeglądając mojego bloga, zdziwiłem się. Postów jest już ponad 30, a tylko jeden o jednym z moich ulubionych zespołów.  Tak, piąty tekst z serii „Legendarne Płyty” będzie o Floydach. Kapeli, która jest synonimem dobrej muzyki. Drugi najlepiej sprzedający się krążek w historii. Żywa reklama cudownych lat 70’. Album zna chyba każdy, kto kiedykolwiek zabierał się za muzykę rockową.

niedziela, 22 marca 2015

Dwudziesta druga recenzja: Po tej płycie uśmiech gwarantowany!

Artur Andrus to muzyk, który urzekł mnie swoją twórczością, gdy tylko usłyszałem pierwszą jego piosenkę. Ten artysta potrafi rozbawić mnie bardziej niż ktokolwiek inny. Każdy jego album to ogromna dawka śmiechu i ciekawych tekstów. Nie inaczej jest w przypadku nowego krążka.

czwartek, 19 marca 2015

Dwudziesta pierwsza recenzja: Muzyka idealna na wiosenne dni.

Mark Knopfler to bez wątpienia artysta wybitny. „Brothers in Arms”, napisana właśnie przez Szkota,  jest jedną z najlepszych i najpiękniejszych piosenek w historii muzyki. „Money For Nothing” po paru nutkach potrafi rozpoznać chyba każdy, kto kiedykolwiek miał porządną muzyczną płytę w ręce. Dwa przytoczone numery to tylko krople w morzu bogatej kariery Knopflera. Artysta z Glasgow może pozwolić sobie na nagranie obojętnie czego, bo i tak, wszystko czego się nie dotknie, jest piękne.

sobota, 14 marca 2015

Dwudziesta recenzja: Karaluchy znów bez rewelacji.

Papa Roach to kapela, do której mam ogromny szacunek. Amerykańska grupa zrobiła niesamowicie wiele dla ciężkiej, porządnej muzyki. Jednak po „The Paramour Sessions” kalifornijscy muzycy wyraźnie obniżyli swój poziom. Przesłuchując pierwszy singiel z „F.E.A.R”, miałem duże nadzieje, że wszystko wróci do normy.