Wielu ludzi uważa, że Europe to tylko „The Final Countdown”,
którego fajnie jest posłuchać podczas odliczania w sylwestrową noc. Szwedzki
zespół jest już na scenie 36 lat z przerwami. Swoim dziesiątym, jubileuszowym
albumem kolejny raz zamyka usta krytykom. Pokazuje, że wzorowanie się na
Zeppelinach czy Sabbatach naprawdę popłaca. „War of Kings” to album nawiązujący
do najlepszej muzyki tworzonej w latach 80’.
Właściwie każdy krążek szwedzkiej kapeli sprzedaje się w
ogromnej ilości egzemplarzy. Szczególną popularnością cieszą się w swoim kraju,
gdzie stali się już legendą muzyki hair metalowej. Nowe wydawnictwo zachwyca od
samego początku. Tytułowy numer jest bardzo żywy i niesamowicie przebojowy.
Zdecydowanie na plus trzeba zaliczyć klawisze występujące w refrenie. Bardzo
szybkim i zapadającym w pamięć jest „Hole in My Pocket”. To jeden z kawałków,
przy którym możemy z uśmiechem na ustach wspominać lata 80’. „The Second Day”
czaruje swoją melodyjnością. Pod czwórką utwór zupełnie inny niż poprzednie.
Trochę bluesowych klimatów i popis klawiszy. Bardzo mocnym riffem
charakteryzuje się „Nothin’ To Ya”. Wielkie brawa za ten kawałek dla gitarzysty-
Johna Noruma. „California 405” od samego
początku przywołuje skojarzenia z Deep Purple. Skandynawscy artyści nigdy nie
krzywili się na wspomnienie o tym, że inspirują się „purpurowymi”. Kolejnym
przebojowym kawałkiem jest „Days of Rock’n Roll”. Tajemniczym numerem jest
natomiast „Children of the Mind”. To następny przykład na to, że Europe w
swojej twórczości nie ogranicza się tylko do gry jednego gatunku. Olbrzymim
plusem dziewiątego utworu są organy. „Rainbow Bridge” nie tylko swoją nazwą,
ale także riffem przypomina brytyjską kapelę Rainbow. Pod dziesiątką coś
niesamowitego. Genialna, znakomita, cudowna ballada. Tego właśnie oczekiwałem
od Europe na nowym albumie. Czegoś tak nietuzinkowego. W „Angels (with Broken
Hearts)” każdy instrument brzmi niewiarygodnie subtelnie. Na ogromne pochwały
zasługuje również kapitalny Joey Tempest. Na zakończenie „Light It Up”. Numer
ten posiada świetną solówkę gitarową oraz perkusyjny popis na koniec. Czemu
płyta kończy się na 11 utworze!
Na początku 2015 roku bardzo ważne albumy wydały dwie
wielkie kapele. Muszę stwierdzić, że Europe wypada dużo lepiej od Scorpionsów.
Oczywiście nie krytykuję „Return To Forever”, bo to też zdecydowanie dobry
album. Jednak na „wojnie królów” podobają mi się wszystkie utwory. Kompozycje
genialne. Zarówno ostre gitarowe numery, jak i spokojna ballada. Szwedzi bardzo
pozytywnie mnie zaskoczyli. Nowy album już zawsze będzie przeze mnie często
odsłuchiwany. Jeśli ktoś dalej twierdzi, że Europe to tylko „The Final
Countdown”, to proszę włączyć „War of Kings”!
OCENA: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz