O Taco Hemingwayu dowiedziałem się przeglądając listę
wykonawców, którzy wystąpią na Openerze 2015. Od razu go skreśliłem, nawet nie
sprawdzając kto to, bo przeczytałem, że to polski rap. Wszystko zmieniło się w
momencie, gdy pewnej słonecznej niedzieli usłyszałem kawałek „Następna stacja”
w audycji radiowej „Trójki”.
Już kilkakrotnie wspominałem Wam, że jedynym wykonawcą,
którego lubię na polskiej scenie hiphopowej jest Miuosh. Ciężko też powiedzieć,
że jestem jakimś jego fanem, ponieważ co chwilę mylę utwory i tak dokładnie
wsłuchałem się w jego dwie płyty. Po kilkukrotnym odsłuchaniu „Następnej
stacji” stwierdziłem, że czas zabrać się za całą Epkę Filipa Sześniaka. Miałem
wielką nadzieję, że znajdę kolejnego ciekawego artystę na hiphopowej scenie. Utwór
otwierający „Umowę o dzieło” jest niesamowicie intrygujący. „Od zera”
momentalnie wciąga słuchacza, zapowiadając całą płytę. Taco wymienia wszystkie
kawałki i w połowie numeru prowokacyjnie przyspiesza. W „A mówiłem ci”
Szcześniak opowiada o łatwym podrywie. Ta
piosenka za bardzo nie przypadła mi do gustu, ale na plus muszę ocenić
zmianę bitu w końcówce. „Następna stacja” to fantastyczny singiel. Nie pamiętam
kiedy ostatnio tak mocno wciągnąłem się w tekst. Taco opowiada nam o podróży metrem na kacu. Podchodzę
do tej piosenki z pewnym sentymentem, ponieważ zostały w niej użyte słowa z
legendarnego już polskiego filmu – „Chłopaki nie płaczą”. Nie potrafię policzyć
ile razy z kolegami z gimnazjum, na lekcji matematyki, „przecytowaliśmy” cały
film. Ciekawa muzyka i idealnie pasujący do niej głos młodego rapera. Świetne! „6
zer” - opowieść o marzeniach młodych Polaków. Przerażająco prawdziwy kawałek. „+4822”
to drugi numer, który mi się nie podoba. Dla mnie ta propozycja jest po prostu
nudna i brzmi trochę jak utwory słabych raperów, których w Polsce mamy mnóstwo.
„Awizo” to drugi najlepszy kawałek na epce. Nurtująca muzyka i świetny tekst
opowiadający o tym co czeka nas po powrocie do domu. Tego trzeba po prostu
posłuchać. Gwarantuję, że nie raz przy słuchaniu tej propozycji szeroko się
uśmiechniecie. „Białkoholicy” rozpoczyna się fragmentem programu „Mango”. Prowokacyjną
piosenka o żywieniu w dwudziestym pierwszym wieku. Taco używa w niej niezliczonej
ilości paradoksów. Na zakończenie piosenka podobna do tej otwierającej album. Filip
Szcześniak żegna się z nami w bardzo dobrym stylu.
„Umowa o dzieło” zdecydowanie mnie zafascynowała. Warto
śledzić poczynania Taco Hemingwaya, bo to naprawdę duży talent. Na płycie
dostajemy mnóstwo prawdy o nas samych. Filip uderza w czułe punkty i robi to
niesamowicie intrygująco. EPka zdecydowanie lepsza od „Trójkąta warszawskiego”,
który w ogóle mi się nie podobał. Na
dużą pochwałę zasługuję również Rumak. To artysta odpowiadający za muzykę na
całym krążku. Mówi się, że Taco to rap dla tych, którzy nie słuchają rapu.
Zdecydowanie się z tym zgadzam.
OCENA: 8/10
Hm, rap u mnie nie przejdzie... Niestety.
OdpowiedzUsuńmelomol.blogspot.com