Trzydziesta trzecia recenzja: Piękne pudełko piór od Fismolla.
Gdy pierwszy raz usłyszałem
"Triffle", popłynęła mi łza, musiałem sprawdzić, kto nagrał tak
kapitalny utwór. Nie mogłem uwierzyć, że wykonawcą jest dziewiętnastoletni
chłopak z Poznania. Teraz ten chłopak dojrzał i jest jeszcze cudowniejszy.
Można śmiało powiedzieć, że
Arkadiusz Glensk wywrócił do góry nogami polski przemysł muzyczny. Będąc
jeszcze nastolatkiem, nagrał niesamowicie poruszający album. W muzyce z jego
debiutanckiego krążka można zanurzać się bez końca. Ponoć nie ma dla muzyka
trudniejszej rzeczy niż wydanie drugiego wydawnictwa. Nic z tych rzeczy.
Fismoll od samego początku pokazuje, że w dalszym ciągu trzyma wysoki poziom, a
oprócz tego dźwięki są dojrzalsze i jeszcze bardziej subtelne. Otwierający
kawałek "Eager Boy" uwodzi akustycznym brzmieniem i genialnym
wejściem w refren. Arek od razu nas porusza. Singlowa kompozycja pokazuje, że
nowe dzieło będzie mocniejsze od poprzednika. W "Tales" powraca magia
akustycznej gitary i piękny głos młodego wokalisty. Glensk ma niesamowite możliwości
i na każdym kroku perfekcyjnie je wykorzystuje. Brawa! Kawałek
"Soldier" jest swoistym przypomnieniem "At Glade".
Nostalgiczne skrzypce sprawiają, że można uronić niejedną łzę. W "Holy
Ground" mamy do czynienia z ciekawymi chórkiem. To trochę inny kawałek na
"Box of Feathers", ale również brzmi świetnie. Żeby odsłuchać
"Let Me Breathe My Sigh" to, moim zdaniem, trzeba znać bardzo podobny
numer z poprzedniego krążka. Fismoll sprytnie zachęca nas do ponownego
odtworzenia swojego debiutanckiego albumu. "Made od Clouds" to po
prostu wizytówka Arkadiusza Glenska. Niesamowity wokal i rozmarzone dźwięki
przenoszą nas w magiczny świat. Jeden z moich faworytów z nowego albumu, ale
mógłbym tak nazwać każdy numer. W „Cracking Ground” znajdujemy najlepszy tekst
na nowej płycie, bardzo polecam uważnie się wsłuchać. Genialnej perkusji możemy
posłuchać w piosence "Matricaria". Arek ostatnim chłodnym utworem
zachęca nas do sprawdzania jego kolejnych projektów.
Jedyną rzeczą, do której mogę się przyczepić, jest
liczba utworów. Na "At Glade" było dziesięć, teraz dostajemy osiem.
Arek, błagam, nie zmniejszaj jeszcze bardziej ilości kawałków, bo nie zdążę
spokojnie usiąść i rozmarzyć się przy cudownych dźwiękach! Młody Poznaniak
wciąż tworzy kapitalną muzykę. "Box of Feathers" jest jeszcze lepsze
od debiutanckiego wydawnictwa. Wszystko w muzyce Glenska jest głęboko
poruszające. Kariera dwudziestojednolatka rozwija się bardzo szybko. Oby tak
dalej. Mamy wielki talent!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz