Artur Andrus to muzyk, który urzekł mnie swoją twórczością,
gdy tylko usłyszałem pierwszą jego piosenkę. Ten artysta potrafi rozbawić mnie
bardziej niż ktokolwiek inny. Każdy jego album to ogromna dawka śmiechu i
ciekawych tekstów. Nie inaczej jest w przypadku nowego krążka.
Artura Andrus to artysta wszechstronny. Jest niesamowicie
dobrym kabareciarzem, dziennikarzem i autorem znakomitych muzycznych tekstów .
Ciężko nazwać go profesjonalnym wokalistą. Fałsz to część jego fenomenalnych
utworów. Swoim urokiem i śmiesznymi tekstami może uwieść każdego słuchacza.
Nowy album pt. „Cyniczne Córy Zurychu” to zbiór przeróżnych typów piosenek.
Andrus kolejny raz pokazuje nam swoją wszechstronność. Tytułowy kawałek to po
prostu muzyczny hit. Gdy słuchałem „Cór” pierwszy raz, zwijałem się ze śmiechu.
Artur śpiewa w nim jak… rasowy turecki wokalista! Pozycja obowiązkowa dla
każdego. Pierwsze trzy numery z nowego krążka są bardzo chwytliwe. To typowo
andrusowe propozycje. Moją uwagę zwróciła zwłaszcza „Baba na Psy”, w której
autor przywołuje pamiętną „Historię jednej znajomości”. Zdecydowanie
spokojniejszy jest czwarty kawałek – „Mona Lisa- rodowód”. Pierwsza balladowa
kompozycja na nowym wydawnictwie wypada bardzo pozytywnie. Pod piątką utwór
„Orzeł może”, znany z akcji radiowej Trójki o tym samym tytule. W „Nazywali go
marynarz” Andrus prezentuje nam szantę. Niezwykle ciekawie brzmi ta piosenka w
jego wykonaniu. „Diridonda” to numer, dzięki któremu, możemy przenieść się na…
wesele. Swoją różnorodność w doborze muzyki dziennikarz pokazuje nam w „Biodrze Ułana”. Mamy
tu do czynienia z wesołą żołnierską kompozycją. „Zając na Manhattanie” wywołuje
skojarzenia z francuskimi filmami. Ostatnie dwa kawałki są zupełnie inne.
„Bambino jazzu” to przyjemny (jak wszystko na tej płycie) duet ze świetną
Dorotą Miśkiewicz. Na zakończenie kabareciarz prezentuje operowy utwór pt.
„Twarz Moniuszki” – kolejne miłe zaskoczenie od pana Artura.
Andrus przyzwyczaił nas do genialnych tekstów. Nowy
album to kolejny dowód na to, że dziennikarz radiowej Trójki znakomicie czuje
się śpiewając. Piosenki są niesamowicie lekkie i przyjemne dla ucha. Krążka nie
można nazwać monotonnym, bo dostajemy wachlarz różnych gatunków. Szanty, muzyka
wojenna- takie połączenie tylko u
Andrusa. Najbardziej na nowym wydawnictwie spodobały mi się. „Szalona
krewetka”, „Baba na Psy”, „Mie Zaczynaj” i oczywiście tytułowe „Cyniczne Córy
Zurychu”. Polski muzyk od lat sprawia, że na naszej twarzy pojawia się szeroki
uśmiech. Na nowej płycie również mu się to udało.
OCENA: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz