W wieku dwudziestu lat, Dawid Podsiadło wydał swój niebywale
dojrzały debiutancki album. „Comfort and Happiness” obfitował zarówno w ciekawe
teksty liryczne, jak i niekonwencjonalną linię melodyczną. To w dzisiejszej
muzyce popularnej zdecydowanie rzadkość. Jednakże z drugim krążkiem przychodzi
czas weryfikacji dla Dawida. Czy „Annoyance and Disappointment” słucha się równie
dobrze co pierwszej studyjnej płyty wokalisty z Dąbrowy Górniczej? Przekonacie
się czytając dzisiejszy artykuł.
Naszego młodego muzyka cenię przede wszystkim za skromność
oraz bycie artystą w pełnym tego słowa znaczeniu. Oglądając wywiady z Dawidem i
jego koncerty, można dostrzec, że często sprawią on wrażenie odosobnionego.
Podsiadło nierzadko jest w zupełnie innym, artystycznym świecie. Przed premierą
„Annoyance and Disappointment” Polak wspominał, że nowy album będzie jeszcze
bardziej popowy niż jego poprzednie muzyczne dziecko. Niezwykle ciekawie
wygląda okładka, która przedstawia obraz „David och Saul” namalowany przez
Juliusa Kronberga w 1885 roku. Drugą płytę Podsiadły otwiera melancholijne
intro. „Sunlight” urzeka świetnymi organami Hammonda, i leciutkim głosem.
Niezwykle melodyjny jest „Forest”. To niewątpliwie bardzo przebojowa, melodyjna
propozycja. Znów na głównym planie mamy wokal, a w tle świetnie gra gitara oraz
smyczki. Od dobrej perkusji zaczyna się „Block”. Kolejne fragmenty utworu
pokazują, że Dawid śpiewa dobrze również wysokie dźwięki. W „Pastempomat”
możemy usłyszeć pierwszy polski tekst. Czwarty kawałek w kolejności pokazuje,
że nasz talent coraz bardziej dojrzewa muzycznie. Chwytliwe rytmy i świetna
liryka to to do czego muzyk nas już przyzwyczaił. Kapitalnie brzmi refren
numeru, w którym Podsiadło śpiewa „Proszę dowiedz się, czemu jest mi tu aż tak
źle”. Zupełnie inny jest „Byrd”. Początek nostalgiczny aż ni stąd ni zowąd
pojawia się bardzo rockowa melodia. Dawid pokazuje w piątej kompozycji swoją
niesamowitą głosową wszechstronność. Najintymniejszym fragmentem płyty jest
„Cashew/16144”. Tutaj trzeba dokładnie zagłębić się w tekst. Dobra liryka
okraszona jest ciekawie brzmiącymi klawiszami. „W Dobrą Stronę” poznaliśmy już
kilka tygodni temu. Gdy po raz pierwszy go usłyszałem to od razu wiedziałem, że
będzie to wielki przebój. Wesoły tekst („Ten pierwszy raz mocny bas, szybki
pląs po obiedzie. Widziałem błysk w oczach mojej łani, przecież. Trzymała mocno
tam, gdzie najbardziej lubię, Mama mówiła: Takie rzeczy tylko po ślubie”) i
melodyjna kompozycja sprawiają, że nogi same rwą się do tańca, a piosenka
siedzi nam w głowie przez długi czas. W „Beli” możemy usłyszeć
charakterystyczną manierę w głosie Podsiadły.
Smutniej robi się przy słuchaniu
„Eight”. To aż niewiarygodne, że tak młody artysta nagrywa tak trudny,
wymagający niesamowitej dojrzałości muzycznej utwór. Wciągający głos z lekko
szarpanymi strunami gitar w tle zdecydowanie wbija w fotel. Po kolejnych
nostalgicznych przeżyciach dostajemy dużo szybszy numer. W „Son of Analog”
Dawid śpiewa bardzo zadziornie. Szczególnie przypadła mi do gustu druga,
niekonwencjonalna, eksperymentalna część kawałka. „Where Did Your Love Go” na
pewno będzie świetnie brzmiał na koncertach. Popis wokalny oraz niezła perkusja
wychodzą na główny plan jedenastej propozycji. „Focus” jest z początku
klasycznie popowy, a kończy się wręcz folkowo. „Four Sticks” może nie brzmi tak
dobrze, jak u Zeppelinów, ale na pewno należy go ocenić pozytywnie. Początek
trochę kościelny, ale potem numer nabiera rozpędu. W pewnym momencie piosenka
cichnie by następnie całkowicie zmienić rytm. Piękną całość idealnie, spokojnie
kończy „Goodnight”. Gdzie się podzieło te 56 minut?!
Dawid Podsiadło swoim drugim albumem pokazuje, że młodzi
artyści mogą tworzyć bardzo zaawansowaną, niekonwencjonalną muzykę. Mimo tego,
że na drugim krążku młodego artysty znajduje się aż 14 utworów, to nie
znalazłem takiego kawałka, który nie przypadłby mi do gustu. Uważam, że nowa
płyta jest jeszcze lepszy niż debiutancki krążek. Kolejny znakomity polski
album sprawia, że będę miał ogromny problem z wybraniem najlepszego polskiego
longplaya 2015. „Annoyance and Disappointment” oceniam bardzo wysoko. Dawid
grasz coraz piękniej, tylko tak dalej.
OCENA: 9/10
Szperając w blogspotowej przestrzeni w poszukiwaniu muzycznych blogów podobnych do mojego- natrafiłam na Ciebie i spodobało mi się tutaj :) Zaczynam obserwować i komentować :D Mi również album Dawida bardziej się podoba od pierwszego. Niestety nie miałam okazji być na Jego koncercie, czy Curly Heads(choć byłam na openerze w tym roku tego dnia co oni, ale nie miałam siły po the libertines;)) mam nadzieję że jest warty zobaczenia i usłyszenia na żywo :) xx
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa ;) Ja też nie miałem jeszcze możliwości usłyszenia Dawida na żywo, ale z relacji moich znajomych wydaje się, ze to wydarzenie warte tych kilkudziesięciu złotych. Gdy będę miał informację, że Dawid zagra w mojej okolicy to od razu kupuję bilety. Pozdrawiam :)
UsuńA ja będę szczera i przyznam, że debiut Dawida zrobił na mnie o wiele lepsze wrażenie. Tutaj jest jednak za dużo alternatywy, za mało szczerości. Coś mi w tej płycie nie gra i o wiele chętniej wracam do "C&H". :)
OdpowiedzUsuńhttp://to-tylko-muzyka.blog.pl/
~Arco Iris