sobota, 23 maja 2015

Relacja z koncertu Comy na szczecińskich juwenaliach.

Nie znam zespołu, który w Szczecinie występowałby częściej niż Coma. Nigdy jednak nie miałem czasu albo po prostu nie chciało mi się jechać po bilet. W tym roku stwierdziłem, że trzeba w końcu zobaczyć Piotra Roguckiego i jego kapelę na żywo.


"juwe juwenalia kto nie pije ten kanalia" - jak widać, na koncercie klimat był typowo studencki. Zniżki, sporo alkoholu, przepychanki. Nie przeszkadzało to jednak w dobrej zabawie. Specjalnie z dziewczyną na koncert Comy wybraliśmy się w miarę późno, aby nie słuchać supportujacej grupy Enej. To niestety nam się nie udało, ale zespół Roguckiego zdecydowanie wynagrodził oczekiwania. Jak na dobrych muzyków przystało, artyści spóźnili się kilkanaście minut. Coma rozpoczęła swoim świetnym, rozpoczynającym się od intro kawałkiem"Ekhart". Idealny numer na dobre zestrojenie się i przywitanie z publicznością. Z każdą kolejną piosenką było coraz goręcej. Świetnie wypadły „Białe krowy”. Jednym z moich ulubionych kawałków łódzkiej ekipy jest „Angela”. Ta kompozycja również została zaprezentowana znakomicie. Idealna narracja Roguckiego i kapitalne solo Witczaka. W dalszej części koncertu muzycy naprzemiennie grali swoje największe hity i mniej rozpoznawalne utwory. Publiczność fantastycznie bawiła się przy każdym odegranym numerze. Mnie osobiście w pamięć najbardziej zapadną wykonania „Spadam” i „Transfuzji”. Wszyscy muzycy prezentowali się niesamowicie. Wokalista, jak zwykle, utrzymywał bardzo dobry kontakt z publicznością i w charakterystyczny dla siebie sposób wyginał się i jęczał. Na koncert przyszli zarówno studenci chcący się upić, jak i fani Comy, związani z zespołem od wielu lat. Nie zabrakło pogo, fal oraz wielu innych zabaw charakterystycznych dla porządnych muzycznych wystąpień.


Po koncercie stwierdziłem, że każde odpuszczenie sobie występu Comy było wielkim błędem, którego nie należy popełniać. Jestem przekonany o tym, że gdy tylko łódzka kapela pojawi się znowu w Szczecinie, to z radością obejrzę ją jeszcze raz. Atmosfera była świetna, nagłośnienie na Łasztowni również zasługuje na wielką pochwałę. Nie przedłużając, powiem, że każdy kto wybrał się wieczorem na szczecińskie juwenalia, spędził z Comą miły wieczór. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz