wtorek, 25 września 2018

Sto czterdziesta recenzja: Mroczniejsza strona The Dumplings



Pisząc o poprzedniej płycie grupy The Dumplings wspominałem, że trochę obawiam się o jakoś drugiego albumu przez to, że został wydany tak krótko po premierze debiutanckiego krążka. Mimo sukcesu „Sea You Later” projekt z Zabrza tym razem postanowił trochę poczekać i zaprezentować nam „Raj” po trzech latach przerwy. Ponownie dostajemy wydawnictwo, które bardzo trudno jest porównać z poprzednimi, bo znów Justyna i Kuba zaskoczyli i zaserwowali nam coś zupełnie innego.


Podczas przerwy duet realizował się w innych projektach. Inni artyści bardzo chętnie tworzą zarówno z Justyną, jak i Kubą. Święs współpracowała między innymi z Voo Voo, Ten Typ Mesem, a także brała udział w Albo Inaczej 2. Karaś natomiast pracował przede wszystkim przy muzyce coraz popularniejszej w ostatnim czasie Marceliny. Najnowszy album to odkrycie zdecydowanie mroczniejszej strony The Dumplings. Sama okładka i numer otwierający „Raj” utwierdzają w przekonaniu, że będzie to muzyka znacznie cięższa i momentami bardzo niepokojąca. „Kino” rozpoczynają dzwony i oklaski, które sugerują rozpoczęcie „pierożkowego” spektaklu. Po chwili pojawia się sporo głębokich, hipnotyzujących, elektronicznych dźwięków. Do tego dochodzi głos Justyny, który przez całą kompozycję brzmi bardzo różnie. Na początku wokalistka śpiewa delikatnie, a chwilę później jej głos pochłaniają głębokie dźwięki serwowane przez Kubę. Kawałek tytułowy należy do tych numerów, które mają swoją przebojowością wypromować cały krążek The Dumplings. „Raj” jest utworem wyraźnie kojarzącym się z latami osiemdziesiątymi. Utrzymana w klimacie synthpopowym propozycja szybko wpada w ucho i jako jedna z niewielu może przypominać dokonania grupy z poprzednich wydawnictw. Do zupełnie innego świata przenosimy się w „Deszczu”. To z kolei najwolniejszy numer na płycie. Ponownie możemy usłyszeć spore możliwości wokalne Justyny, która tutaj dokładnie przeciąga kolejne wyrazy i śpiewa jakby w zwolnionym tempie. W „Uciekam” artyści powracają trochę do drugiego utworu na płycie. Znów jest dynamiczniej, ze zdecydowanie cieplejszymi zabiegami elektronicznymi. Piosenka z powodzeniem mogłaby być odtwarzana na dyskotekach dobre 30 lat temu. Kto wie, może i nawet na dzisiejszych imprezach ten kawałek się pojawi?

Najmniej rozbudowany muzycznie jest „Przykro Mi”. To prosta opowiastka, w której dominuje Justyna. Wsłuchujemy się w kolejne, dość smutne, słowa przez nią wyśpiewywane. W tym miejscu warto się zatrzymać przy warstwie lirycznej trzeciego albumu projektu z Zabrza. Widać, że ta przerwa pozwoliła duetowi dojrzeć artystycznie. Teksty są zdecydowanie bardziej osobiste i ich konstrukcja stoi na zdecydowanie wyższym poziomie niż poprzednio. Przepełniony eksperymentami jest natomiast „Nieszczęśliwa”. Kompozycję otwierają bębenki, a następnie zagłębiamy się w hipnotycznych dźwiękach podobnych do tych z pierwszego utworu. W końcowym fragmencie dochodzą jeszcze orientalne dźwięki. Tak, jak w „Przykro Mi” napisałem, że dominuje Justyna, tak ten kawałek może być zdecydowanie wizytówką Kuby. Murowanym kandydatem na kolejny singiel jest „Frank”. To chyba nawet bardziej skoczny i taneczny przebój niż kompozycja tytułowa. Świetnie wypada w nim Święs, u której słychać tutaj szeroki uśmiech na ustach podczas śpiewania. W „Tam gdzie jest nudno, ale gdzie będziemy szczęśliwi” ponownie wracamy do klimatu z pierwszego numeru. Wygląda to tak, jakby artyści chcieli zaznaczyć o co im dokładnie na tym krążku chodziło. Piosenka ponownie jest ciekawie rozbudowana, ale w tym wypadku nieprzesadnie jak to czasem w twórczości The Dumplings bywa. Niespodzianką dla słuchaczy jest też na pewno wokalna końcówka w wykonaniu Karasia. Kuba wypadł w niej dobrze, więc z pewnością możemy się spodziewać większej porcji jego głosu na kolejnych dziełach TD.

Niezwykle budujące jest to, że młodzi artyści nie zatrzymują się i nie tworzą ciągle tego, co przyniosło im parę lat temu wielki sukces. Justyna i Kuba ponownie przedstawili inny kawałek swoich artystycznych dusz i ponownie słuchacze mają się nad czym pochylić. Tym razem jest mroczniej i, zarówno tekstowo, jak i muzycznie, znacznie dosadniej. Ciekawe co takiego dostaniemy na krążku numer 4.
OCENA: 7.5/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz