środa, 23 kwietnia 2014

Trzecia recenzja: Kolejna dawka chrześcijańskiego punk rocka


Luxtorpeda to jedna z najciekawszych grup muzycznych, jakie powstały w ostatnich latach. Chrześcijański punkrock zmieszany z rapem to połączenie wybuchowe. Kapela sławę zyskała przede wszystkim przez występy na festiwalu Woodstock. Poprzednim albumem Luksi bardzo wysoko ustawili sobie poprzeczkę. Płyta ,,Robaki" zebrała wiele nagród i była na czołowych miejscach najważniejszych polskich list przebojów.  Teraz wracają po dwóch latach z nowym krążkiem. Jakie są efekty kolejnych długich miesięcy pracy Litzy i spółki? Postaram się to ocenić w dzisiejszym wpisie.





Od samego początku istnienia Luxtorpedy było wiadome, że to kapela niezwykle oryginalna. Nie ma chyba w Polsce drugiego tak bardzo zróżnicowanego zespołu. Po wydaniu pierwszych dwóch płyt bałem się, że na kolejnej muzykom ciężko będzie stworzyć coś nowego, co przyciągnie słuchacza do nowych kawałków. Premierę ,,A morał tej historii mógłby być taki, mimo że cukrowe to jednak buraki” zaplanowali, jak na chrześcijański zespół przystało, na okres wielkiego postu. Singiel ,,Mambałaga” zapowiedział, że możemy spodziewać się kolejnej dawki mocnego grania na wysokim poziomie. Sami muzycy ten utwór traktują jako ,,trampolinę bezpieczeństwa”. Piosenka zdecydowanie najbardziej z całego albumu pasuje do radia. Otwarcie płyty jest bardzo ostre. Kawałek ,,Ostatni” bardzo szybko stał się jednym z moich ulubionych w kilkuletnim dorobku muzycznym Luxtorpedy. Od razu rzuca się w uszy to, że Litza i Hans coraz bardziej dopełniają się wokalnie. Riffy gitarowe Roberta Friedricha bardzo przypominają Queens Of The Stone Age oraz stare Acid Drinkers. Kolejnym utworem jest ,,JUZUTNUKU”. Zaczyna się bardzo ciekawym ciężkim punkowym graniem. Luksi słyną z drugiego dna zawartego w słowach piosenek. Najmniej mi do gustu przypadła trzecia pozycja - ,,Cały cyrk". Nie ma w niej nic oryginalnego, bo podobnych numerów powstaje obecnie bardzo dużo. Bardzo ciekawą kompozycją jest natomiast ,,Hipokrytes”. Kawałek jest trochę inny niż te, do których przyzwyczaiła nas grupa. Chyba najlepiej widać na nim coraz lepszą współpracę wokalistów zespołu. Trzy następne utwory to typowa Luxtorpeda. Piosenki potwierdzają to, co członkowie kapeli podkreślali w wywiadach: ,,płyta będzie zdecydowanie kontynuacją naszych poprzednich dokonań”. Najszybszy na krążku zdecydowanie jest „J’eu Les Poids”. Numer bardzo szybko wpada w ucho i imponuje swoją przebojowością. Warty zwrócenia uwagi jest również utwór zamykający płytę, czyli „Jestem Zwycięzcą”. Nawiązuje on do bardzo popularnego filmiku w serwisie YouTube.







Cały album jest zbiorem świetnych tekstów, w które uważnie trzeba się wsłuchać, aby je dokładnie zrozumieć. Gitarowe brzmienia na długo zapadają w pamięć, bo podobnie jak na poprzednich wydawnictwach Luxtorpedy, są bardzo wysokiej jakości. Uważam, że to jak na razie najlepsza  polska płyta wydana w tym roku. Potwierdza to także OLiS. Luksi po dwóch wybornych, jak na nasz rynek, krążkach nie zwolnili tempa i pokazują, że ciągle są w formie.

OCENA: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz