Dlaczego
na początek Arctic Monkeys ?
Odpowiedź jest prosta. To jeden z moich ulubionych zespołów. Niewiele kapel
potrafi trafić do mnie w takim stopniu, że podobają mi się wszystkie jej
piosenki. Im się to zdecydowanie udało. Słucham ich od kilku lat i nawet nie
zaczynają mi się nudzić. Młodzi muzycy mają perspektywy na kolejne lata pracy
przy muzyce. To może być zespół, który za kilkanaście lat będziemy wspominać
jako legendę muzyki indierockowej. Naturalnie jedne kawałki lubię bardziej, inne
mniej. Małpki bardzo cenię za niezależność. Nikt ich nie wypromował.
Sami kiedyś wrzucili swoje filmiki do sieci i dzięki temu zdobyli rozgłos. W tym wpisie postaram się ocenić również najnowszy album Małp o którym w świecie muzyki od dłuższego czasu jest bardzo głośno.
AM są prawdziwymi rockmanami. W jednym z wywiadów frontman
zespołu (Alex Turner) powiedział, że
między innymi dzięki nim rock'n roll nigdy nie zginie. Oczywiście pomysł na
utworzenie zespołu miał właśnie Alex. Gdy uczęszczał wraz z Andym Nicholsonem i Mattem Heldersem do szkoły stwierdził,
że fajnie byłoby założyć kapelę. Później dołączył do nich jeszcze
gitarzysta Jamie Cook. Nazwa zespołu
jest właśnie jego pomysłem. Jednak nie wiadomo dlaczego akurat Arctic Monkeys.
W wywiadzie Alex Turner stwierdził, że nie podoba mu się ta nazwa gdyż brzmi
jak nazwa pierwszego zespołu w jakim grali. Postęp zespołu był niesamowity. Zwłaszcza
w Wielkiej Brytanii AM zdobywali coraz większą sławę.
Mimo
początkowego grania za drobne pieniądze już po trzech latach Arctic Monkeys
wydali swoją pierwszą płytę pt.,,Whatever
People Say Am I, That's What I'm Not’’. Album okazał się ogromnym sukcesem.
Uważam, że jest on jednym z najlepszych w dorobku brytyjskiej ekipy. Po
debiucie z zespołu odszedł basista - Andy Nicholson. Muzyk nie chciał jechać na
tournée po Ameryce Południowej. Znakomicie zastąpił go Nick O' Malley, który po trasie na stałe został przyjęty do składu Małpek. Po pierwszych sukcesach Arctic Monkeys nie zwalniali tempa i w
następnym roku wydali kolejny album. Może już nie tak spektakularny i znakomity
jak ten debiutancki, ale i tak bardzo dobry. ,,Favourite Worst Nightmare’’ podobnie jak poprzedni został
nominowany do wielu nagród. Zespół z Sheffield stawał się coraz bardziej
popularny. Na krążek pt.,,Humburg"
muzycy również nie pozwolili nam długo czekać. Jest to bardzo dobra cecha
zespołu. Ciągle pracują i żadnej ich płytą nie da się znudzić, bo zaraz
wychodzi kolejna. Czwartym albumem było ,,Suck
It And See" nawiązujący do filmu ,,Mechaniczna Pomarańcza''. Po
pierwszych dwóch płytach i wielkich sukcesach, dwie kolejne okazały się gorsze
i Arctic Monkeys musieli znaleźć sposób by ich piąty album okazał się wielkim
hitem. Płyta ,,AM" została
idealnie dopracowana. Ciężko doszukać się na niej jakichkolwiek wad. Utwory na niej zawarte są znakomite i ciężko wybrać swój ulubiony kawałek. Już
single zwiastowały, że ten album to będzie coś wielkiego. No i tak się stało.
Dziesiątki milionów wejść w serwisie YouTube na teledyski kapeli. Tysiące ludzi
na koncertach na wszystkich kontynentach. Więcej o płycie kilkadziesiąt linijek niżej.
Zespół jest złożony ze znakomitych muzyków, co w końcu
musiało przynieść piorunujący efekt. Alex Turner jest jednym z najbardziej
charyzmatycznych wokalistów młodego pokolenia. Już nie boi się mówić tego, co
myśli. W jednej z rozmów skrytykował programy typu X Factor mówiąc, że musimy
uważać na gównianą muzykę pop. Trwa trasa koncertowa po płycie AM. Miejmy
nadzieję, że kapela, podobnie jak wcześniej, już niebawem wyda swój kolejny
album. Coraz większa rzesza fanów oraz wielkie tournée po świecie.
Recenzja Płyty:
Powiem szczerze, że bardzo wyczekiwałem kolejnego albumu Arctic Monkeys ponieważ po prostu jestem ich fanem. Pisma muzyczne również nie dały zapomnieć, że Alex Turner i spółka nagrywają coś nowego. Zespół wypuścił wcześniej aż cztery świetne single. Już kilka godzin po premierze przesłuchałem cały krążek i stwierdziłem, że czegoś takiego jeszcze nie słyszałem. Album utrzymywany jest w klimacie rockowym z lat 60 i 70. Bardzo podkreślana jest perkusja. Matt Helders nigdy nie grał tak dobrze. Alex Turner w końcu jest prawdziwym rockowym frontmanem. Wcześniej zachowywał się dużo bardziej nieśmiało. Małpki zaspokoiły moje oczekiwania w każdy możliwy sposób. Przede wszystkim pierwsze cztery utwory są znakomite. Znane wszystkim z singla ,,Do I Wanna Know" w znakomity sposób otwiera płytę. ,,RU Mine" i ,,One For The Road" nie zwalniają tempa. W tym drugim kapelę wspomaga Josh Homme z Queens Of The Stone Age. Wokalista z mniejszym powodzeniem śpiewa także w ,,Knee Socks" Utwór pt.,,No.1 Party Anthem" jest najspokojniejszy na płycie, ale został zagrany z wielką subtelnością. W kolejnej balladzie pt. ,,Mad Sounds" mamy popis umiejętności wokalnych Alexa. Uwagę przykuwa również kawałek ,,Why'd You Only Call Me When You're High". Jest niezwykle przebojowy i strasznie szybko wpada w ucho. Album powstał w wyniku współpracy z Jamesem Fordem, który również miał swój udział w dwóch innych krążkach Małpek. Gdyby nie jego pomoc na pewno ,,AM" nie byłaby taka dobra. Nazwa płyty została zainspirowana płytą zespołu Velvet Underground, którzy swoje dzieło nazwali VU. Dla mnie najlepszym utworem jest ,,Arabella" znakomity wokal i wyrazista gitara od razu rzucają się w uszy. Wbrew pozorom podobnie jak ,,Do I Wanna Know" jest to utwór prosty, ale świetnie trafia do słuchaczy. Piosenka oparta jest na jednym riffie gitarowym co pokazuje małą trudność zagrania takiego kawałka. Warto zakupić album i spędzić przy nim więcej niż 41 minut. Jedyne do czego można się przyczepić to bardzo duża spójność. Nie ma w nim zbyt wielu szalonych posunięć muzyków. Odnoszę nawet wrażenie, że nawiązują do poprzedniej płyty ,,Suck It And See". Małpy są już dojrzałym muzycznie zespołem i naprawdę sięgają wyżyn muzyki rockowej. Arctic Monkeys wydając ten krążek pokazali, że wciąż można tworzyć dobrą muzykę. Uważam, że to jedna z lepszych pozycji, które ujrzały światło dzienne w 2013 roku. Zdecydowanie polecam, naprawdę warto.
OCENA: 10/10
Moim zdaniem, na płycie odznacza się także pewna monotonność, czego jednak nie odbieram jako wady. Dzięki temu album wydaje się być jedną długą balladą.
OdpowiedzUsuń