czwartek, 19 marca 2015

Dwudziesta pierwsza recenzja: Muzyka idealna na wiosenne dni.

Mark Knopfler to bez wątpienia artysta wybitny. „Brothers in Arms”, napisana właśnie przez Szkota,  jest jedną z najlepszych i najpiękniejszych piosenek w historii muzyki. „Money For Nothing” po paru nutkach potrafi rozpoznać chyba każdy, kto kiedykolwiek miał porządną muzyczną płytę w ręce. Dwa przytoczone numery to tylko krople w morzu bogatej kariery Knopflera. Artysta z Glasgow może pozwolić sobie na nagranie obojętnie czego, bo i tak, wszystko czego się nie dotknie, jest piękne.



Słuchacze, którzy dokładnie śledzą karierę szkockiego muzyka, dobrze wiedzą, że po solowych płytach  Knopflera raczej ciężko spodziewać się utworów podobnych do tych, które pisał dla Dire Straits. Jest to muzyka bardziej kombinacyjna. Artysta jest wielkim eksperymentatorem i całe życie poszukuje nowych  dźwięków. Wydany w 2012 roku krążek „Privateering” był po prostu cudownym zbiorem pięknych piosenek. Liczyłem, że teraz będzie podobnie. Singiel utwierdził mnie w przekonaniu, że o Knopflera nie ma sensu się obawiać. „Beryl” to niezwykle subtelna ballada o niesprawiedliwości świata. Kawałek urzekł mnie od pierwszego przesłuchania, więc bardzo szybko zawędrował na pierwsze miejsce Mojej Listy Przebojów. Krążek otwiera „Laughs And Jokes And Drinks And Smokes” biograficzny kawałek o charakterze country. Bardzo pozytywne rozpoczęcie albumu, które pokazuje, że „Tracker” będzie kontynuacją poprzedniego wydawnictwa. Pod numerem dwa „Basil”, czyli kolejna przyjemna ballada, napisana w hołdzie dla zmarłego poety – Basila Buntinga. „River Towns” urzekł mnie świetnym saksofonem.  Wielką radość przeżyłem, odsłuchując słuchając czwartego kawałka. Fani Beatlesów od razu skojarzą „Skydiver” z „Penny Lane”. „Skoczek” to niebywale wesoły utwór pomagający przenieść się w cudowne lata 60. Typowo knopflerową propozycją jest „Mighty Man”. Świetna gitara idealnie zgrana z dźwiękiem fletu i skrzypiec. „Long Cool Girl” to kolejny numer urzekający swoim spokojem i powolnością. Jest to niebywały atut całego albumu. „Lights of Taormina” jest idealnym utworem na piękne wiosenne dni. Swoją drogą Mark Knopfler świetnie zaplanował datę wydania płyty. Wszystko pięknieje, a jego muzyka jeszcze bardziej potęguje naszą radość z nadejścia wiosny. Na koniec wspaniały duet Szkota z Ruth Moody. Piosenka piękna i bardzo nostalgiczna. Łezka może zakręcić się w oku przy słuchaniu tego cudownego kawałka…



Markiem Knopflerem po prostu nie da się znudzić. Odszedł z Dire Straits, ponieważ przytłaczała go wielka sława zespołu. Teraz większość robi sam i robi to wspaniale. Nie musi już nam nic udowadniać. Jest jedną z najważniejszych postaci muzycznych w historii. „Tropiciel” to jego kolejne znakomite muzyczne dzieło. Wszystkie utwory z nowego wydawnictwa przypadły mi do gustu. Ósmy album Knopflera to idealna propozycja na rozpoczynające się wiosenne dni. Muzyka Knopflera była, jest i będzie piękna. Za 20 lat okropnie będzie mi brakowało tych fenomenalnych „dziadków” takich jak Szkot. 

OCENA: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz