niedziela, 22 marca 2015

Dwudziesta druga recenzja: Po tej płycie uśmiech gwarantowany!

Artur Andrus to muzyk, który urzekł mnie swoją twórczością, gdy tylko usłyszałem pierwszą jego piosenkę. Ten artysta potrafi rozbawić mnie bardziej niż ktokolwiek inny. Każdy jego album to ogromna dawka śmiechu i ciekawych tekstów. Nie inaczej jest w przypadku nowego krążka.


Artura Andrus to artysta wszechstronny. Jest niesamowicie dobrym kabareciarzem, dziennikarzem i autorem znakomitych muzycznych tekstów . Ciężko nazwać go profesjonalnym wokalistą. Fałsz to część jego fenomenalnych utworów. Swoim urokiem i śmiesznymi tekstami może uwieść każdego słuchacza. Nowy album pt. „Cyniczne Córy Zurychu” to zbiór przeróżnych typów piosenek. Andrus kolejny raz pokazuje nam swoją wszechstronność. Tytułowy kawałek to po prostu muzyczny hit. Gdy słuchałem „Cór” pierwszy raz, zwijałem się ze śmiechu. Artur śpiewa w nim jak… rasowy turecki wokalista! Pozycja obowiązkowa dla każdego. Pierwsze trzy numery z nowego krążka są bardzo chwytliwe. To typowo andrusowe propozycje. Moją uwagę zwróciła zwłaszcza „Baba na Psy”, w której autor przywołuje pamiętną „Historię jednej znajomości”. Zdecydowanie spokojniejszy jest czwarty kawałek – „Mona Lisa- rodowód”. Pierwsza balladowa kompozycja na nowym wydawnictwie wypada bardzo pozytywnie. Pod piątką utwór „Orzeł może”, znany z akcji radiowej Trójki o tym samym tytule. W „Nazywali go marynarz” Andrus prezentuje nam szantę. Niezwykle ciekawie brzmi ta piosenka w jego wykonaniu. „Diridonda” to numer, dzięki któremu, możemy przenieść się na… wesele. Swoją różnorodność w doborze muzyki  dziennikarz pokazuje nam w „Biodrze Ułana”. Mamy tu do czynienia z wesołą żołnierską kompozycją. „Zając na Manhattanie” wywołuje skojarzenia z francuskimi filmami. Ostatnie dwa kawałki są zupełnie inne. „Bambino jazzu” to przyjemny (jak wszystko na tej płycie) duet ze świetną Dorotą Miśkiewicz. Na zakończenie kabareciarz prezentuje operowy utwór pt. „Twarz Moniuszki” – kolejne miłe zaskoczenie od pana Artura.



Andrus przyzwyczaił nas do genialnych tekstów. Nowy album to kolejny dowód na to, że dziennikarz radiowej Trójki znakomicie czuje się śpiewając. Piosenki są niesamowicie lekkie i przyjemne dla ucha. Krążka nie można nazwać monotonnym, bo dostajemy wachlarz różnych gatunków. Szanty, muzyka wojenna-  takie połączenie tylko u Andrusa. Najbardziej na nowym wydawnictwie spodobały mi się. „Szalona krewetka”, „Baba na Psy”, „Mie Zaczynaj” i oczywiście tytułowe „Cyniczne Córy Zurychu”. Polski muzyk od lat sprawia, że na naszej twarzy pojawia się szeroki uśmiech. Na nowej płycie również mu się to udało

OCENA: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz