sobota, 28 lutego 2015

Legendarne Płyty: 4. Appetite For Destruction

Bardzo długo nie pisałem nic do serii „Legendarne Płyty”, więc postanowiłem, że musi to być coś szczególnego. „Appetite For Destruction” to album, dzięki któremu zacząłem słuchać cięższej muzyki. Usłyszałem go pierwszy raz, gdy miałem kilka lat. Wokal Axl’ a Rose’ a i riffy Slasha uwiodły mnie bardzo szybko. Druga płyta w dyskografii Gunsów to najlepiej sprzedający się debiut w historii muzyki.




Fascynującą historia jest związana z okładką płyty. Na początku muzycy chcieli, aby widniał na niej robot- gwałciciel ukarany przez metalowego mściciela. Po odmowach wielu wytwórni Gunsi zdecydowali się na grzeczniejsze rozwiązanie. Na słynnej okładce możemy zobaczyć krzyż z pięcioma głowami. Na północnej stronie Izzy Stradlin, na zachodzie Steven Adler, wschód dla Duffa McKagana, na południu Slash i w samym środku- Axl Rose. Krążek otwiera genialny „Welcome to the Jungle”. Kawałek napisany jest pod wpływem emocji, jakie wywołało u Axla spotkanie z bezdomnym. Biedny człowiek powiedział wokaliście „You know where you are? You’re in the jungle baby, you’re gonna die!”. Fenomenalny riff i cudownie dopasowany wokal sprawiły, że kawałek otwierający „Appetite For Destruction” stał się jednym z najpopularniejszych koncertowych numerów Gunsów. Pod dwójką mamy utwór napisany przez basistę – McKagana. Kompozycja mówi o „lataniu” mężczyzn za kobietami oraz o brutalności. Piosenka zawiera dużo wolniejsze partie niż jej poprzedniczka. W trzecim kawałku objawia się nam rock and rollowy styl muzyków z Ameryki. „Nightrain” to swoisty hołd dla taniego kalifornijskiego wina. To dzieło jest jednym z idealnych dowodów, że Axl i spółka tworzyli w trakcie wielkich alkoholowych i narkotykowych libacji. Utworem, który najmniej przypadł mi do gustu, jest „Out Ta Get Me”. Po prostu nigdy nie dostrzegałem w nim niczego szczególnego Kolejna propozycja, to jeden z moich ulubionych kawałków artystów z LA. Tekst wymyślony, a jakżeby inaczej, w otoczeniu nałogowców heroiny. „Mr. Brownstone” posiada niesamowity wstęp i refren, ciężko opisać przeżycia związane ze słuchaniem tak znakomitego dzieła. „Paradise City” to popis perkusji Stevena Adlera i niesamowitej gitary Saula Hudsona. Końcowa solówka należy do moich. „My Michelle” to romantyczna piosenka napisana dla przyjaciółki kapeli – Michelle Young. Romantyków na tym krążku mamy wiele, bo parę minut później Gunsi czarują jednym ze swoich największych hitów. „Sweet Child O’ Mine” to cudowna, słodka ballada. Slash prezentuje w nim kolejne charyzmatyczne solo. „You’re Crazy” to bardzo energiczny kawałek. Taka jest zresztą cała końcówka debiutanckiego wydawnictwa kapeli z miasta aniołów. Zarówno „Anything Goes”, jak i „Rocket Queen” to dzieła bardzo urozmaicone brzmieniowo.



„Appetite For Destruction” to bez wątpienia najlepszy debiut w historii. Ten krążek dał Gunsom wejście do historii rocka już na samym początku ich twórczości. Jak się później okazało muzycy potrafili stworzyć jeszcze lepsze dzieła. Połączenie tak genialnych artystów musiało dać niewiarygodne efekty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz