poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Dziesiąta recenzja: Dwa bajeczne utwory, ale... nic poza tym.

Gdy pierwszy raz usłyszałem Eda Sheerana pomyślałem: ,,to jest talent z prawdziwego zdarzenia, a nie jakieś Kwiatkowskie czy Biebery". Młody Brytyjczyk zapowiadał się znakomicie mimo tego, że jego debiutancki album nie okazał się sukcesem. Kawałki ,,I See Fire" i ,,All Of The Stars" są genialne i można ich słuchać bez końca. Przed wydaniem płyty moje nadzieję związane z "X" były ogromne, bo nie da się ukryć, że Ed możliwości ma wielkie. Muszę przyznać..., że się zawiodłem.




Bardzo się obawiałem o jakość drugiej płyty Eda Sheerana, gdy usłyszałem, że ,,pomagał mu będzie" Pharrell Williams. Bóg muzyki seksu, czy jak go tam nazywają, dla mnie jest po prostu przeciętnym artystą, któremu udało się wybić na dwóch średnich piosenkach. Po odsłuchaniu singla ,,Sing" moje obawy wzrosły. Kawałek bardzo słaby i zdecydowanie przekombinowany. ,,X" otwiera jeden z niewielu pozytywnych fragmentów na nowym wydawnictwie. Po ,,One" oczekuje się bardzo dużo, bo Sheeran w pierwszym utworze pokazuje swój kunszt wokalny i znakomicie gra na emocjach. Druga kompozycja również całkiem przyzwoita. W ,,I' m a Mess" Ed wydobył ze swojego głosu dramatyzm, którym moim zdaniem mógłby czarować już do końca albumu.Trzeci w kolejności jest ,,Sing", o którym była mowa wcześniej. Piosenka w ogóle nie pasuje do spokojnego i wzruszającego głosu Sheerana. Kawałek ,,Don' t" to bardzo prosta kompozycja. Odnoszę wrażenie, że powstała tylko po to, aby zapełnić resztę miejsca na płycie. Podobnie jest z ,,Runaway". To drugi na ,,X" utwór nagrany z Pharrelem. Przed wydaniem płyty liczyłem na ballady podobne do ,,I See Fire". Owszem nowy krążek zawiera ballady, ale są one na bardzo niskim poziomie. Zarówno ,,Photograph" jak i ,,Tenerife Sea" to utwory bardzo anemiczne. Brakuje mi w nich chociaż odrobiny wysiłku i pokazania talentu ze strony Eda. Ciekawie zapowiadał się również rapowany przez Brytyjczyka utwór ,,The Man". Jednak propozycja brzmi jak tania podróbka The Streets. Po przesłuchaniu dziesięciu kawałków byłem załamany tym, jak wytwórnia muzyczna potrafi zepsuć wielki talent. Tylko pierwsze dwie kompozycje broniły nowego krążka. Z wielkim dystansem podszedłem do ostatnich dwóch numerów na ,,X". Piosenki 11 i 12 w kolejności są ... genialne. Pierwsza myśl: ,,Dlaczego nie mogło być tak przez cały album ?!" . ,,Thinking Out Loud" to wesoła i rozmarzona propozycja. Natomiast ,,Afier Love" to cudowna ballada bardzo przypominająca ,,All Of The Stars". To kawałek, który na długo pozostanie w mojej pamięci i już teraz mogę powiedzieć, że będzie jednym z moich ulubionych popowych nagrań.


Po wybrzmieniu ostatniej nuty ,,X" zdenerwowałem się. Ostatnie dwa utwory na drugiej płycie Eda Sheerana są znakomite, ale niestety tylko one wybijają się z całego krążka. Na ,,Thinking Out Loud" i ,,Afier Love" Ed zaprezentował pełnię swoich możliwości. Płyta zdecydowanie jest zgodna z zapotrzebowaniem obecnego rynku muzycznego. Proste piosenki, szybko wpadające w ucho. Jak dla mnie to zdecydowanie za mało. Wiem, że Eda stać na więcej i liczę na to, że na swoim trzecim krążku pokaże na co go stać i wszystkie kawałki będą na poziomie ostatnich dwóch z albumu ,,X"

OCENA: 5/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz