sobota, 31 grudnia 2016

Podsumowanie wydawnicze 2016

Podsumowanie 2015 roku rozpocząłem od zdania „Kolejny piękny muzyczny rok dobiegł końca”. Niestety teraz podobnie napisać nie mogę. W 2016 roku, w bardzo krótkich odstępach czasu, do największej orkiestry świata odchodzili kolejni wielcy. Zaczęło się od wydarzenia, które niezwykle mnie dotknęło –śmierci Davida Bowiego. Skończyło się równie tragicznie, bo odejściem jednego z najwspanialszych wokalistów rocka progresywnego – Grega Lake’a.



Jeżeli chodzi o poziom wydawnictw, to również nie jestem w pełni usatysfakcjonowany. W poprzednim roku zastanawiałem się nawet, czy nie zrobić TOP 15 najlepszych albumów, a w tym z trudem wybrałem tę najlepszą dziesiątkę. Zapraszam na krótkie podsumowanie kończącego się roku i zachęcam do przeczytania całych recenzji w zakładce „Recenzje płyt”.



10 TLSP – Everything You’ ve Come to Expect

Nie ukrywam, że zdecydowanie bardziej podobają mi się utwory Alexa Turnera nagrywane z zespołem Arctic Monkeys niż w duecie z Milesem Kane’em w formacji The Last Shadow Puppets. Jednak na „Everything  You’ve Come to Expect” można znaleźć wiele ciekawych, zapadających w pamięć propozycji. Świetnym pomysłem artystów było użycie wielu instrumentów smyczkowych, przez co płyta stała się różnorodna, czego brakowało na debiutanckim albumie duetu. Ja szczególnie nie rozstaje się z piosenką tytułową oraz numerem „Aviation”.

9 Blues Pills – Lady in Gold

Lady in Gold” to płyta bardzo oryginalna, która po pierwszym przesłuchaniu wydawała mi się po prostu dziwna. Było to spowodowane głównie gwałtowną zmianą stylu w wykonaniu szwedzkiego bandu. Na drugim wydawnictwie muzycy zrezygnowali z bluesowych zagrywek na rzecz przebojowych soulowych propozycji. Wyszło im to bardzo dobrze. Pytanie tylko, czy Elin Larsson nie zrezygnuje ze współpracy z Blues Pills na rzecz kariery solowej…

8 Metallica – Hardwired… to Self-Destruct

Jedno z najbardziej pozytywnych zaskoczeń tego roku. Płyta, o którą wszyscy się obawiali lub o której rok przed premierą mówili, że okaże się kolejnym „komercyjnym gównem” amerykańskich muzyków. Oczywiście najnowszy krążek nie jest drugim „Master of Puppets”, ale trzeba przyznać, że jest to naprawdę dobre wydawnictwo, w moim odczuciu najlepsze od czasów „Czarnej Płyty”. Uwagę przyciągają szczególnie potężne kawałki jak „Hardwired”, „Atlas, Rise!”, czy fenomenalny „Spit Out the Bone”.

7 BRODKA – Clashes

Tutaj z kolei wielkiego zaskoczenia nie ma. Monika Brodka od kilku dobrych lat nagrywa bardzo dobre propozycje. Artystka znalazła na siebie fantastyczny pomysł i prezentuje się zdecydowanie lepiej niż na debiutanckim „Album”. Na nowym krążku jest dość nostalgicznie, ale pojawiają się także weselsze rytmy. Moje serce zdobył przede wszystkim wbijający w fotel kawałek „Funeral”.

6 Avenged Sevenfold – The Stage

Co do tego albumu miałem bardzo duże obawy, ponieważ muzycy z Huntington Beach nigdy nie nagrali równego wydawnictwa. Na szczęście już po pierwszym przesłuchaniu wszystkie moje wątpliwości zostały rozwiane. „The Stage” to ogromna porcja kapitalnych gitarowych solówek w wykonaniu Synestera Gatesa. Na płycie świetnie zaprezentował się również nowy perkusista – Bruce Wackerman

5 Radiohead – A Moon Shaped Pool

Wydawać by się mogło, że grupa, która nagrywa bardzo dobre płyty od 25 lat niczym szczególnym już nie zaskoczy. Radiohead angażując w „A Moon Shaped PoolLondon Contemporary Orchestra dokonali czegoś niesamowitego. Połączenia elektronicznych zagrywek, orkiestrowych dźwięków oraz łagodnego i pięknego głosu Yorke’a słucha się niesamowicie. Przeżycia prawie takie jak przy „OK Computer” i „Kid A”. 

4 Iggy Pop – Post Pop Depression

 Od Iggy’ego Popa niczego szczególnego już nie oczekiwałem. Liczyłem, że muzyk zapraszając do współpracy naprawdę ciekawych, młodych artystów jak Joshua Homme czy Matt Helders, osiągnie przyjemny dla ucha efekt. Okazało się, że z bólem nie mogę „Post Pop Depression” umieścić w TOP 3 mojego zestawienia. Płyta jest bardzo przebojowa i wypełniona wieloma fantastycznymi zagrywkami każdego z muzyków pracujących nad albumem. 

3 Anthrax – For All Kings

Zdecydowanie najlepszy z albumów, które „Wielka czwórka trashmetalu” wydała w ostatnim czasie. Najnowszy krążek zawiera takie petardy, jak np. „Suzerian”, które niedługo powinny wejść do kanonu najlepszych trashowych kawałków. Świetnym ruchem było ponowne nawiązanie współpracy z genialnym wokalistą – Joey’em Belladoną. Muzycy wciąż robią niesamowite show również na żywo, czego miałem przyjemność doświadczyć na koncercie we Wrocławiu.

2 Marillion – FEAR

Po prostu cudo. W życiu nie spodziewałem się, że Marillion może nam zaserwować jeszcze coś takiego jak „FEAR”. Album jest świetnie przemyślany. „FEAR” tworzy kilka większych propozycji, ale słuchanie każdego malutkiego fragmentu tego krążka również jest wielką przyjemnością. Płyta niejednokrotnie wbiła mnie w fotel i zostanie ze mną na zawsze. Szczególnie propozycja „El Dorado – FEAR” jest niezwykle poruszająca. Tak się robi dobry rock.

1 David Bowie – Blackstar

Nie mogło być inaczej… „Blackstar” zwalił mnie z nóg, gdy tylko przesłuchałem go w dzień premiery. Bowie zaszokował kolejny raz, mimo tego, że jest to dwudziesty ósmy album w dyskografii Brytyjczyka. Za sprawą znakomitej aranżacji, cudownej perkusji i roztrzęsionego głosu Davida fantastycznie brzmi długi, otwierający, tytułowy numer, który już kwalifikuję do grona najlepszych w historii muzyki. Kilka dni później zostałem zwalony z nóg po raz drugi, gdy dowiedziałem się, że tak wielki muzyczny geniusz nie żyje. Jeszcze długo potem rozpaczałem przy genialnym „Lazarus”, w którym Bowie wyśpiewuje tak dobitne słowa: „Look up here, I’m in heaven”. Cudowne pożegnanie…

2 komentarze:

  1. Zgadzam się z zestawieniem, ale mimo wszystko brakuje mi tu nowej płyty Rolling Stones. Co planujesz pisać w nowym roku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie nowy krążek Stonesów to bardzo dobry album, najlepszy od wielu lat. Jednak nie wszystkie utwory mnie do siebie tak mocno przyciągnęły i, tak jak pisałem w recenzji, mam trochę niechęć do coverowych płyt. Będę na pewno kontynuował pisanie o aktualnych płytach oraz cykle wielkich artystów/zespołów. Liczę też na to, że uda mi się wybrać na kilka koncertów i napisać fajne relacje ;)

      Usuń