sobota, 7 maja 2016

Sześćdziesiąta ósma recenzja: Od Was: Vapes - Carte Blanche

Vapes to kolejny młody, perspektywiczny zespół na polskiej scenie muzycznej. Gliwicka kapela powstała dokładnie rok temu, ale w obecnym składzie funkcjonuje od października 2015 roku, kiedy to dołączył do nich wokalista. Jest to drugi band, który polecacie mi do zrecenzowania, więc bardzo zachęcam do wysyłania mi kolejnych propozycji. Zapraszam na spotkanie z EPką „Carte Blanche” – debiutanckim wydawnictwem młodej formacji.


Artyści bardzo szybko wzięli się do pracy nad swoim pierwszym minialbumem. Muszę przyznać, że nie zawsze wychodzi to niedoświadczonym muzykom na dobre, gdy od razu próbują zawojować świat. W tym przypadku, muzyką prezentowaną przez Vapes, jestem zaciekawiony. Tytułowy numer rozpoczyna się lekką gitarą, do której dołącza ekspresywny wokal. „Carte Blanche” utrzymany jest w nieco mrocznym klimacie z ciekawym przyspieszeniem w refrenie. „Away” to ostrzejsza kompozycja. Większą rolę odgrywa tutaj zasiadający za perkusją Przybył. Świetnie wypada również gitarowa solówka w końcowej fazie utworu. Troszkę spokojniej jest w „Parasites”. Przez to, że Goryan gra lżej możemy lepiej skupić się na wokalu Hanysa. Na plus także kombinacyjny, instrumentalny fragment z bardzo dobrym basem Frano. Najmocniejszym kawałkiem z EPki jest „Cut the Leash”. To najbardziej nieprzewidywalna kompozycja na albumie. Wokal znów jest emocjonalny, a gitary i perkusja brzmią momentami, jakby grał na nich zespół heavymetalowy. Króciutki „Hewel” jest wstępem do „The Fence”. Na początku ostatniej propozycji znów jest lżej, ale w pewnym momencie utwór mrocznieje, głównie za sprawą świetnej partii Goryana.


Młody zespół zdecydowanie zaciekawił mnie swoją muzyką. Czekam na pełne wydawnictwo z radością wsłuchując się w dźwięki z debiutanckiego „Carte Blanche”. Muzycy znają się na tym co robią i myślę, że mogą zabłysnąć na rynku muzycznym. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz