czwartek, 18 września 2014

Dwunasta recenzja: Czekaliśmy na to całe pięć lat!

Niby zwyczajna premiera kolejnej nowinki technicznej od Apple. Następcy Steve' a Jobsa prezentują swój kolejny wynalazek. Imprezie towarzyszył świetny koncert wielkiego zespołu U2. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że irlandzka kapela podczas występu zagrała kawałki z nowego albumu ,,Songs of Innocence". Ku zaskoczeniu wszystkich, po całym show Bono powiedział, że nowe piosenki są możliwe do odsłuchania za darmo w iTunes. Nowy album to jedna z niewielu płyt, co do której nie miałem żadnych obaw. Jak przystało  na U2 krążek jest bardzo dobry.



Można się spierać o to, czy forma, w jakiej zespół U2 wydał swój kolejny album była właściwa. Wiadomo, że to trochę nie fair w stosunku do młodych, nieznanych bandów, bo jak takie początkujące kapele mają zachęcić fanów do kupna płyt, jeżeli taka legenda jak U2 rozdaje swój krążek za darmo? Z drugiej strony, irlandzki zespół zasłużył się muzyce tak bardzo, że wolno im wszystko. Jednak nie można mówić, że Bono i spółka sprzedali się. Mogę się założyć z każdym czytającym ten post, że ,,Songs of Innocence" pokryje się platyną zaraz po wyjściu fizycznej wersji albumu. Powiem szczerze, że średnio mnie interesowało, jak U2 wyda tą płytę. Chciałem po prostu usiąść w spokoju i wsłuchać się w kolejne znakomite dźwięki wyprodukowane przez jeden z najpopularniejszych zespołów w historii. Początek? Bomba. Genialny singlowy utwór ,,The Miracle (of Joey Ramone)". Typowy rockowy kawałek. Dużo kombinacji na gitarze i wiele niekonwencjonalnych zagrań. Drugi w kolejności ,,Every Breathing Wave" urzekł mnie od pierwszej swojej nutki. Numer łudząco przypomina jedną z lepszych propozycji w dorobku U2 ,,With Or Without You". Zmysłowy głos Bono płynie przez nieco ponad trzy minuty w towarzystwie lekko brzmiących gitar. Trzecia kompozycja brzmi wręcz postpunkowo i przypomina U2 sprzed wielu lat. Duży plus za bas dla Adama Claytona. Kolejnym melodyjnym kawałkiem jest ,,Song For Someone". Bardzo dobry tekst i piękne balladowe brzmienie. Piąty utwór to pierwszy słabszy punkt na nowym wydawnictwie. Iris (Hold Me Close) to nudnawa piosenka, którą pochwalić można tylko za refren. Dalej mamy ostrzejsze rockowe granie w ,,Volcano" a jak wiadomo: co ostre, to mi się podoba, więc szósty numer zdecydowanie na plus. Później możemy wsłuchać się w intrygujące dźwięki ,,Raised By Wolves". W siódmej propozycji również muszę pochwalić świetny bas. Bardzo charakterystyczny riff ma ,,Cedarwood Road". Piosenka nie pasuje mi trochę do płyty, ale przenosi mnie w świat kowbojów na dzikim zachodzie. Świetnym utworem jest ,,Sleep Like a Baby Tonight". Ciekawie zastosowany syntezator oraz wokalny geniusz Bono tworzy z dziewiątego numeru w kolejności jeden z najlepszych na ,,Songs of Innocence". ,,This I Where You Can Reach Me Now" to zdecydowanie nieudana kompozycja. Mam wrażenie, że irlandzki zespół po prostu chciał czymś zapchać album, aby było na nim więcej utworów. Na koniec pozytywna piosenka nagrana z młodą artystką Lykke Li. Podoba mi się użycie smyczków oraz zastosowanie dziewczęcego głosu szwedzkiej wokalistki. Ponownie mamy do czynienia z wielkim kunsztem Claytona na gitarze basowej. 


Grzechem by było zakwalifikowanie ,,Songs of Innocence" do najlepszych albumów w historii irlandzkiego zespołu. Nowy krążek jest naprawdę niezły, ale do ,,War" czy ,,Achtung Baby" brakuje mu bardzo dużo. Bono i spółka zapowiedzieli, że niedługo ma wyjść kolejny krążek. Liczę na to, że okaże się lepszy niż wydawnictwo, jakie dostaliśmy kilka dni temu. Największy plus za Adama Claytona za znakomite dźwięki basu i syntezatorów. Większość numerów na płycie bardzo mnie do siebie przekonała. Parę niewypałów sprawia, że moja ocena to 7/10.


OCENA: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz