Ciężko powiedzieć, że grupa Hey nagrała kiedyś słabą płytę.
Można oczywiście zestawiać np. „Fire” z „Ekosystemem”, jednak to bez wątpienia
dwa zdecydowanie odmienne wydawnictwa, tworzone w zupełnie innym czasie. Zespół
Katarzyny Nosowskiej od wielu lat gra na równym poziomie, do którego trudno się
przyczepić, ale jednocześnie po kolejnych krążkach można odczuwać niedosyt, że
nie są to dzieła rewelacyjne. Szczecińska grupa niejednokrotnie podkreślała, że
na najnowszym albumie będzie chciała dać fanom coś zupełnie nowego, coś, czego
jeszcze od nich nie słyszeli.
Poprzednia płyta pt. „Do Rycerzy, do Szlachty, do Mieszczan”
była kolejną dawką nowoczesnego Hey. Teksty wciąż pozostają na wysokim poziomie,
jednak od pewnego czasu brakuje mi u grupy gitarowego grania. Na najnowszym
wydawnictwie znów możemy znaleźć sporo elektroniki i poprockowych przebojów.
Album otwiera piosenka tytułowa. Zaczynamy od trochę posępnego grania ze
spokojną narracją Kasi Nosowskiej. Jest emocjonalnie i tajemniczo, a utworowi
intrygującego tempa nadaje perkusja Roberta Ligiewicza. „Szum” to typowy
kawałek, którego słuchając za każdym razem znajdujemy coś nowego. Propozycja
wesoła, oryginalna, z ciekawym zastosowaniem syntezatorów. Przyjemnie możemy
się poczuć również przy odsłuchiwaniu „Ku słońcu”. Ze spokojnym wokalem
Nosowskiej świetnie współgrają organy i perkusja. Główny przebój z nowego
albumu mamy pod numerem czwartym. „Prędko, Prędzej” bardzo szybko wskoczył na
szczyty list przebojów. Szczeciński zespół bardzo ciekawie połączył tutaj
elementy elektroniki z gitarowym graniem. Na duży plus przebojowy refren i
krótka solówka pod koniec. Kolejne dwie kompozycje za bardzo do gustu mi nie
przypadły, ale „2015” można pochwalić za bas brzmiący tak, jak w latach
osiemdziesiątych, a „Dalej” za oryginalnie brzmiący refren z dobrym wokalem
Nosowskiej. Następnie mamy powrót do korzeni grupy. W „Hej, Hej, Hej” muzycy
grają rytmicznie i gwałtownie przyspieszają w drugiej części utworu. „Tak w
kółko” to firmowa propozycja zespołu. Możemy w niej usłyszeć dobrą gitarę Pawła
Krawczyka i niezawodny głos Nosowskiej. Przedostatnia piosenka jest stonowana i
delikatna przez bardzo dobrą grę na klawiszach Marcina Zabrockiego. Muzycy
płynnie wprowadzają kolejne instrumenty i zaskakują kolejnymi dźwiękami. Z
nowego albumu zapamiętam również świetnie zagrane „Historie”. Pierwszym
skojarzeniem z tym kawałkiem było „Losing My Religion” grupy R.E.M. Świetny
tekst oraz dobrze zastosowane instrumenty smyczkowe kończą płytę, pozostawiając
słuchacza w oryginalnym klimacie.
Tak, jak mogłem się spodziewać, mamy do czynienia z kolejnym
równym albumem grupy Hey. Muzycy ani nie czarują, ani nie obniżają lotów. Płyty
słucha się bardzo przyjemnie i lekko. Na wyróżnienie na pewno zasługują
singlowe „Prędko, Prędzej” i „Historie”. Grupa na „Błysku” troszkę
pokombinowała i wyszło im z tego kilka ciekawych propozycji, o które wcześniej
ciężko byłoby ich posądzać.
OCENA: 7/10
Długo czekałam na tą recenzję i muszę powiedzieć, że w większości się z Tobą zgadzam. Mi ta płyta bardzo się podoba mimo tego, że czuć, że nie jest to ten sam Hey co wcześniej. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń