Podczas przerwy duet realizował się w innych projektach.
Inni artyści bardzo chętnie tworzą zarówno z Justyną, jak i Kubą. Święs
współpracowała między innymi z Voo Voo, Ten Typ Mesem, a także brała udział w
Albo Inaczej 2. Karaś natomiast pracował przede wszystkim przy muzyce coraz
popularniejszej w ostatnim czasie Marceliny. Najnowszy album to odkrycie
zdecydowanie mroczniejszej strony The Dumplings. Sama okładka i numer
otwierający „Raj” utwierdzają w przekonaniu, że będzie to muzyka znacznie
cięższa i momentami bardzo niepokojąca. „Kino” rozpoczynają dzwony i oklaski,
które sugerują rozpoczęcie „pierożkowego” spektaklu. Po chwili pojawia się
sporo głębokich, hipnotyzujących, elektronicznych dźwięków. Do tego dochodzi
głos Justyny, który przez całą kompozycję brzmi bardzo różnie. Na początku
wokalistka śpiewa delikatnie, a chwilę później jej głos pochłaniają głębokie
dźwięki serwowane przez Kubę. Kawałek tytułowy należy do tych numerów, które
mają swoją przebojowością wypromować cały krążek The Dumplings. „Raj” jest
utworem wyraźnie kojarzącym się z latami osiemdziesiątymi. Utrzymana w klimacie
synthpopowym propozycja szybko wpada w ucho i jako jedna z niewielu może
przypominać dokonania grupy z poprzednich wydawnictw. Do zupełnie innego świata
przenosimy się w „Deszczu”. To z kolei najwolniejszy numer na płycie. Ponownie
możemy usłyszeć spore możliwości wokalne Justyny, która tutaj dokładnie przeciąga
kolejne wyrazy i śpiewa jakby w zwolnionym tempie. W „Uciekam” artyści
powracają trochę do drugiego utworu na płycie. Znów jest dynamiczniej, ze
zdecydowanie cieplejszymi zabiegami elektronicznymi. Piosenka z powodzeniem
mogłaby być odtwarzana na dyskotekach dobre 30 lat temu. Kto wie, może i nawet
na dzisiejszych imprezach ten kawałek się pojawi?
Najmniej rozbudowany muzycznie jest „Przykro Mi”. To prosta
opowiastka, w której dominuje Justyna. Wsłuchujemy się w kolejne, dość smutne,
słowa przez nią wyśpiewywane. W tym miejscu warto się zatrzymać przy warstwie
lirycznej trzeciego albumu projektu z Zabrza. Widać, że ta przerwa pozwoliła
duetowi dojrzeć artystycznie. Teksty są zdecydowanie bardziej osobiste i ich
konstrukcja stoi na zdecydowanie wyższym poziomie niż poprzednio. Przepełniony
eksperymentami jest natomiast „Nieszczęśliwa”. Kompozycję otwierają bębenki, a
następnie zagłębiamy się w hipnotycznych dźwiękach podobnych do tych z
pierwszego utworu. W końcowym fragmencie dochodzą jeszcze orientalne dźwięki.
Tak, jak w „Przykro Mi” napisałem, że dominuje Justyna, tak ten kawałek może
być zdecydowanie wizytówką Kuby. Murowanym kandydatem na kolejny singiel jest „Frank”.
To chyba nawet bardziej skoczny i taneczny przebój niż kompozycja tytułowa.
Świetnie wypada w nim Święs, u której słychać tutaj szeroki uśmiech na ustach
podczas śpiewania. W „Tam gdzie jest nudno, ale gdzie będziemy szczęśliwi”
ponownie wracamy do klimatu z pierwszego numeru. Wygląda to tak, jakby artyści
chcieli zaznaczyć o co im dokładnie na tym krążku chodziło. Piosenka ponownie
jest ciekawie rozbudowana, ale w tym wypadku nieprzesadnie jak to czasem w
twórczości The Dumplings bywa. Niespodzianką dla słuchaczy jest też na pewno wokalna
końcówka w wykonaniu Karasia. Kuba wypadł w niej dobrze, więc z pewnością
możemy się spodziewać większej porcji jego głosu na kolejnych dziełach TD.
Niezwykle budujące jest to, że młodzi artyści nie zatrzymują
się i nie tworzą ciągle tego, co przyniosło im parę lat temu wielki sukces.
Justyna i Kuba ponownie przedstawili inny kawałek swoich artystycznych dusz i
ponownie słuchacze mają się nad czym pochylić. Tym razem jest mroczniej i, zarówno
tekstowo, jak i muzycznie, znacznie dosadniej. Ciekawe co takiego dostaniemy na
krążku numer 4.
OCENA: 7.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz