Alice Cooper to zdecydowanie czołowy porywacz tłumów w
historii. Mimo 69 lat na karku, jego koncerty wciąż są jednym wielkim
szaleństwem. Jednakże płyty studyjne to od dłuższego czasu tylko niezła gratka
dla fanów. Poprzednia „Welcome 2 My Nightmare” zawierała zaledwie kilka
propozycji nawiązujących poziomem do pierwowzoru wydanego 36 lat wcześniej. Być
może właśnie dlatego Alice przed premierą „Paranormal” zapowiedział, że będzie
to płyta po prostu dla jego wieloletnich słuchaczy.
niedziela, 30 lipca 2017
poniedziałek, 24 lipca 2017
Sto dwunasta recenzja: Lana Del Rey wróciła na swój wysoki poziom?
Przed premierą „Honeymoon” zastanawiałem się, do której ze
swoich poprzednich płyt Lana Del Rey będzie nawiązywać. Tym razem artystka
zapowiedziała, że „Lust for Life” będzie czymś zupełnie innym. Zdecydowanie
ucieszyłem się z takiej informacji, gdyż liczyłem na odbicie się Lany po dwóch
nieco gorszych wydawnictwach. Single zapowiadały niezły kawałek muzyki. Jaki
jest efekt końcowy?
środa, 19 lipca 2017
Sto jedenasta recenzja: David Bowie - Tonight (1984)
Od samego początku naszej podróży z Davidem Bowiem mogliście czytać o moich wielkich zachwytach nad jego kolejnymi albumami. Z wyjątkiem "PinUps" Brytyjczyk wydawał po prostu świetną sztukę, która zdecydowanie miała wielki wpływ na ukształtowanie się mojego gustu muzycznego. Tym razem czeka nas jednak przystanek przy troszkę gorszych dokonaniach legendarnego artysty. Czas na spotkanie z powszechnie nazywaną przez krytyków "pierwszą słabą płytą" Bowiego. Zapraszam.
czwartek, 6 lipca 2017
Sto dziesiąta recenzja: Iron Maiden - Powerslave (1984)
Po kolejnej bardzo długiej przerwie wracam do recenzowania
wydawnictw grupy Iron Maiden. Piąty krążek w dyskografii zespołu to zarówno
jeden z najwspanialszych, jak i jeden z najmniej równych albumów autorstwa
kapeli z Londynu. Czy mi także otwarcie oraz zakończenie wynagradzają
delikatnie mówiąc średniawe utwory spod numerów 3-5? Zapraszam do recenzji
jednej z najbardziej „polskich” płyt Żelaznej Dziewicy.
sobota, 1 lipca 2017
Sto dziewiąta recenzja: Roger Waters wraca i ma się dobrze
Do recenzji najnowszego albumu Rogera Watersa zabierałem się
bardzo długo. Wyjątkowo nie było to spowodowane moimi innymi obowiązkami. Z
piątym solowym krążkiem od legendy rocka musiałem po prostu spędzić trochę
czasu, by go odpowiednio zrozumieć. „Is this the Life We Really Want?” jest
właśnie jednym z tych wydawnictw, z których przy każdym kolejnym odsłuchaniu
wynosimy coś nowego, a nasze zdanie na temat poziomu dzieła zmienia się bardzo
często.
Subskrybuj:
Posty (Atom)