Za parę lat ciężko będzie znaleźć gatunek muzyczny, w którym
grupa Ulver nie zaprezentowała nam swoich umiejętności. Podczas wsłuchiwania
się w dyskografię norweskiego bandu zaczynamy od mieszanki black metalu i folku,
następnie wchodzimy w klimaty bardziej elektroniczne, zagłębiamy się między
innymi w ambient, glitch, czy trip hop. Na najnowszym krążku muzycy zdecydowali
się pójść w klimaty synthpopowe. Zagranie bez wątpienia ryzykowne, szczególnie
po niedawnej premierze wydawnictwa legendy tego gatunku – Depeche Mode.
Ulver to zespół niesamowicie ciężki do rozszyfrowania. Nigdy
nie można się spodziewać co na następnym krążku będzie grane przez
skandynawskich artystów. Pewnym można być właściwie tylko poziomu płyty. Grupie
do tej pory zdarzyło się właściwie tylko jedno potknięcie, którym jest „Wars of
the Roses”. Pierwsza propozycja na „The Assassination of Julius Caesar” to
krótko mówiąc synthpopowe mistrzostwo. W „Nemoralia” artyści prezentują nam
genialne połączenie kunsztu z przebojowością. Uwagę zwracają szczególnie
głęboki wokal oraz rytm niesamowicie przeszywający zmysły. Zdecydowanie, dzięki
tej kompozycji, norweska kapela może dostać się do komercyjnego radia, co
wcześniej raczej się nie zdarzało. „Rolling Stone” jest z kolei nagrane w
zupełnie innym stylu. Przede wszystkim przebijają nam się tutaj dźwięki
space-rockowe. Dziesięciominutowy numer wspaniale się ciągnie i wciąga
dudniącym basem. Świetnym posunięciem było zaproszenie do współpracy Rikke
Normann – niezwykle utalentowanej wokalistki, która idealnie dopełniła
kompozycję. Najlepszy okres grupy Depeche Mode momentalnie przywołuje „So Falls
the World”. Utwór perfekcyjnym głosem prowadzi Kristoffer Rygg i gdy wydaje
się, że w wielkim zamyśleniu pozostaniemy już do końca, muzycy momentalnie
przyspieszają i serwują nam taneczne zakończenie. Bardzo szybko mija nam także
przygoda z „Southern Rock”, w którym przede wszystkim wyróżnia się świetnie
dopasowany, trochę wręcz agresywny syntezator. Z genialnie budowanym nastrojem
przez muzyków mamy do czynienia w „Angelus Novus”. Tempo cudownie rośnie wraz z
kolejnymi upływającymi sekundami. Na kolejne pochwały zasługuje Rygg
prezentujący tym razem bardziej zadziorny wokal. Polski akcent mamy w
kompozycji „Transverberation”. W tekście odrobinę łagodniejszego numeru możemy
znaleźć odniesienie do zamachu na Jana Pawła II z 1981 roku. Moim faworytem z
trzynastej płyty Norwegów jest jednak przebojowy „1969”. Siódmy utwór w
kolejności to podróż do dźwięków największych zespołów z lat osiemdziesiątych.
Na gitarze genialnie gra Havard Jorgensen, a świetnym głosem czaruje Sisi
Sumbundu. Wybitne dzieło kończy wbijający się w głowę kawałek o niesamowicie
zmiennym rytmie – „Coming Home”. Plus dla Daga Stiberga za świetna partię na
saksofonie.
Ulver znów wspaniale zaskoczył i ponownie zadał nasuwające
się słuchaczom od lat pytanie: Czy oni, w którymkolwiek stylu muzycznym
zaprezentują się słabo? „The Assassination of Julius Caesar” to najlepsza,
przebojowa płyta, od bardzo długiego czasu, której bardzo ciężko jest coś
zarzucić. Album pochłonął mnie całkowicie i trudno będzie mi się nim znudzić.
Poważny kandydat do miana najlepszego wydawnictwa 2017.
OCENA: 10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz