Zdziwiłem się, gdy zobaczyłem, że w tym roku nie pisałem Wam
o nowym polskim albumie. W ostatnim czasie wyszły krążki m.in. Lady Pank, Wilków czy Hey, więc na pewno sporo naszej rodzimej muzyki
na blogu się pojawi. Zacznę jednak od recenzji zespołu, którego ostatni album
opisywałem na samym początku istnienia bloga.
„A morał tej historii może być taki, mimo że cukrowe, to
jednak buraki” wywarł na mnie spore wrażenie. Kawałki takie jak: „Ostatni”,
„Mambałaga”, czy „JUZUTNUKU” były niesamowicie energiczne muzycznie oraz mądre
tekstowo. Zespół z Poznania potwierdził więc swoją klasę, którą prezentował już
na „Luxtorpeda” oraz „Robaki”. Początek czwartej płyty brzmi jak kontynuacja
trzeciego krążka. Znów jest dynamicznie i ostro. „Pozdrawiamy” to właściwie
typowy „luxtorpedowy” kawałek. Jest świetna gitara Litzy, która prowadzi cały
numer, mocna perkusja Tomasza Krzyżaniaka oraz deklamacja Hansa. „Zerwali sieć”
to przede wszystkim popis Hansa. Artysta bardzo szybko rzuca kolejnymi słowami,
przez co propozycja wydaje się mocno hiphopowa. Jednak również tutaj nie
brakuje miejsca na kolejne popisy gitarowe. Moim faworytem jest zdecydowanie
trzeci numer w kolejności. „Jak Husaria” to przede wszystkim fantastyczny,
wykrzykiwany refren „Pamiętam i nigdy nie zapomnę, skąd pochodzę i jaką mam
historię”. Tekst znów skłania do refleksji i znakomicie brzmi przy ostrej
części instrumentalnej. Litza wokalnie wypada dobrze także w „Księgowym”. Ten
kawałek z kolei opowiada o tym jak bezuczuciowo żyjemy w czasach fiskalizmu.
„Silnalina” kojarzy mi się trochę z „Mambałagą”. Jest przebojowo, z dynamicznym
i ostrym riffem. Niespodzianką był dla mnie utwór tytułowy. To dwuminutowe wystąpienie
chóru, w którym główną rolę odgrywa Hans. Na pewno świetnie będzie ta
kompozycja wyglądała na nowej trasie koncertowej. „Siódme”, jak można się domyślać, nawiązuje do
siódmego przykazania. Muzycy kolejny raz krytykują konsumpcjonizm i chciwość tym
razem w rytmach amerykańskiego punku. „MAZANIC” oraz „Iglo” to troszkę mniej
wciągający fragment czwartego albumu Luxtorpedy. W tych propozycjach muzycy
niczym nie zaskakują, aczkolwiek za plus należy uznać perkusję Krzyżaniaka. Niespodzianką
jest końcówka płyty. „Dziury po ospie” jest najdłuższym przebojem na „MYWASWYNAS”.
Jest ostro z przekazem, trochę inaczej nastrojoną gitarą i świetną solówką.
Ostatni na płycie „Imago” na początku brzmi spokojniej. Po wstępie Hansa
przychodzi jednak czas na trashową gitarę, która w świetny sposób kończy płytę.
Po przez słuchaniu „MYWASWYNAS” można stwierdzić, że
poznański zespół wciąż jest w formie. Luxtorpeda nie wydała jeszcze żadnego
słabego albumu. Każdego krążka słuchało mi się z przyjemnością. Najnowsze wydawnictwo
to mieszanka drobnych eksperymentów (może więcej nowego pokażą na kolejnej
płycie) oraz typowego punkrockowego grania.
OCENA: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz