niedziela, 24 kwietnia 2016

Sześćdziesiąta szósta recenzja: Luxtorpeda nagrała kolejny dobry album

Zdziwiłem się, gdy zobaczyłem, że w tym roku nie pisałem Wam o nowym polskim albumie. W ostatnim czasie wyszły krążki m.in. Lady PankWilków czy Hey, więc na pewno sporo naszej rodzimej muzyki na blogu się pojawi. Zacznę jednak od recenzji zespołu, którego ostatni album opisywałem na samym początku istnienia bloga.


A morał tej historii może być taki, mimo że cukrowe, to jednak buraki” wywarł na mnie spore wrażenie. Kawałki takie jak: „Ostatni”, „Mambałaga”, czy „JUZUTNUKU” były niesamowicie energiczne muzycznie oraz mądre tekstowo. Zespół z Poznania potwierdził więc swoją klasę, którą prezentował już na „Luxtorpeda” oraz „Robaki”. Początek czwartej płyty brzmi jak kontynuacja trzeciego krążka. Znów jest dynamicznie i ostro. „Pozdrawiamy” to właściwie typowy „luxtorpedowy” kawałek. Jest świetna gitara Litzy, która prowadzi cały numer, mocna perkusja Tomasza Krzyżaniaka oraz deklamacja Hansa. „Zerwali sieć” to przede wszystkim popis Hansa. Artysta bardzo szybko rzuca kolejnymi słowami, przez co propozycja wydaje się mocno hiphopowa. Jednak również tutaj nie brakuje miejsca na kolejne popisy gitarowe. Moim faworytem jest zdecydowanie trzeci numer w kolejności. „Jak Husaria” to przede wszystkim fantastyczny, wykrzykiwany refren „Pamiętam i nigdy nie zapomnę, skąd pochodzę i jaką mam historię”. Tekst znów skłania do refleksji i znakomicie brzmi przy ostrej części instrumentalnej. Litza wokalnie wypada dobrze także w „Księgowym”. Ten kawałek z kolei opowiada o tym jak bezuczuciowo żyjemy w czasach fiskalizmu. „Silnalina” kojarzy mi się trochę z „Mambałagą”. Jest przebojowo, z dynamicznym i ostrym riffem. Niespodzianką był dla mnie utwór tytułowy. To dwuminutowe wystąpienie chóru, w którym główną rolę odgrywa Hans. Na pewno świetnie będzie ta kompozycja wyglądała na nowej trasie koncertowej. „Siódme”, jak można się domyślać, nawiązuje do siódmego przykazania. Muzycy kolejny raz krytykują konsumpcjonizm i chciwość tym razem w rytmach amerykańskiego punku. „MAZANIC” oraz „Iglo” to troszkę mniej wciągający fragment czwartego albumu Luxtorpedy. W tych propozycjach muzycy niczym nie zaskakują, aczkolwiek za plus należy uznać perkusję Krzyżaniaka. Niespodzianką jest końcówka płyty. „Dziury po ospie” jest najdłuższym przebojem na „MYWASWYNAS”. Jest ostro z przekazem, trochę inaczej nastrojoną gitarą i świetną solówką. Ostatni na płycie „Imago” na początku brzmi spokojniej. Po wstępie Hansa przychodzi jednak czas na trashową gitarę, która w świetny sposób kończy płytę.

Po przez słuchaniu „MYWASWYNAS” można stwierdzić, że poznański zespół wciąż jest w formie. Luxtorpeda nie wydała jeszcze żadnego słabego albumu. Każdego krążka słuchało mi się z przyjemnością. Najnowsze wydawnictwo to mieszanka drobnych eksperymentów (może więcej nowego pokażą na kolejnej płycie) oraz typowego punkrockowego grania.
OCENA: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz