Na wstępie powiem, że Asking Alexandria to zespół, do
którego mam spory szacunek. Kapela ta towarzyszyła mi w najważniejszym okresie dojrzewania
mojego gustu muzycznego (choć oczywiście pewnie nigdy się ono nie skończy).
Lubię wrócić sobie niekiedy do „Stand Up and Scream”, czy „From Death to
Destiny”, jednak nie jest to dla mnie muzyka ponadczasowa. Cholernie się
przestraszyłem, gdy dowiedziałem się, że z zespołu odchodzi Danny Worsnop,
czyli świetny frontman zespołu. Zmiana wokalisty często oznacza kompletną
zmianę bandu. Jak jest w przypadku wciąż młodej brytyjskiej kapeli? Zapraszam.
Danny w roli wokalisty metal-core’owego spisywał się świetnie.
Postanowił jednak zająć się innym projektem –We Are Harlot. Byłem dość mocno
zdziwiony, gdy dowiedziałem się, że nowym członkiem zespołu został nikomu
nieznany Denis Stoff. Artysta został wybrany w sposób dość nietypowy. Innym
członkom AA spodobało się, jak wykonuje covery piosenek grupy, które umieszczał
w serwisie YouTube. W obliczu wszystkich zawirowań związanych z przetasowaniami
w zespole można było mieć duże obawy o poziom nowego albumu. Krążek „The Black”
rozpoczyna się wstępnym niepokojem. Po chwili wchodzą niezłe gitary oraz
perkusja i poznajemy tajemniczy wokal młodego Dennisa Stoffa. Niestety w „Let
it Sleep” zdarza się mu być niepotrzebnie za bardzo mrocznym, co czasem
przytrafia się takim kapelom jak np. Linkin Park. Trochę przekombinowany jest również
refren brzmiący momentami tak, jakby był wyjęty z ostatniej płyty Bring Me the
Horizon. Tytułowy numer pokazuje swoistą dziwność czwartego krążka w dorobku
AA. Instrumentalnie znów jest nieźle, ale niektóre partie wokalne (zwłaszcza te
miksowane w refrenie) są po prostu nie do zniesienia. Na plus klawisze
najmocniejszego na tej płycie Bena Bruce’a. W „I Won’t Give In” od początku
można poczuć przebojowość. Śpiewane na wstępie „Every Breath You Take”
skojarzyło mi się z legendarnym kawałkiem aczkolwiek muzyka Asking Alexandrii
nie ma nic wspólnego z The Police. Tempa utworowi nadają perkusja Jamesa
Cassellsa i prowadząca Bruce’a. Dobrze zapowiadał się również „Sometimes it
Ends”. Niestety mocne granie zostało w pewnym momencie brutalnie przerwane
popową wstawką. W piątej propozycji muzycy ponownie postawili na przebojowość. Klimat,
jak z horrorowej bajki to zdecydowanie pozytyw. Mocnym punktem albumu jest bez
wątpienia „Just a Slave to Rock ‘n’ roll”. Utwór od początku jest bardzo
dynamiczny i porządnie zagrany. Wokal schodzi tutaj troszkę na dalszy plan, a
pełnie swoich możliwości mogą zaprezentować Bruce, Liddel, Bettley i Cassels.
Niestety po niezłym numerze przychodzi czas na najgorszą kompozycję w historii
grupy. „Send Me Home” można zakwalifikować pod leciutki pop-rock. W siódmym
utworze w kolejności muzycy utwierdzili mnie w przekonaniu, że ballady nie są
ich mocną stroną. Ósemka z kolei prezentuje się nieźle. „We”ll Be OK” momentami
przyprawia o miłe dreszcze, pojawiające się przy słuchaniu dobrych metalowych
bandów. Niestety dynamicznych numerów z potężnymi riffami jest na „The Black”
jak na lekarstwo. Spory dylemat miałem przy ocenie „Here I Am”. To bardzo
specyficzna kompozycja, którą trzeba przesłuchać co najmniej kilka razy, aby
stwierdzić czy się podoba czy nie. Za plus tego utworu można uznać bas Sama
Bettley’a. Największe moje zdziwienie wywołał numer 10. „Gone” to propozycja
jakiej Asking Alexandria nigdy jeszcze nie nagrali. Wokal przejmuje Bruce, a
propozycja momentami jest mocno nostalgiczna. Muzyka spokojna, a śpiew dobrze
wykonany. Jest to zupełnie inny utwór niż „Send Me Home” i moim zdaniem ta
lekkość, w niektórych momentach może się podobać. Po takim cichym, jak na
metal-coreovy zespół, graniu przechodzimy do najostrzejszego fragmentu na
płycie. Wstęp do „Undivided” jest znakomity. Można było pociągnąć ten klimat do
końca, ale artyści znów zepsuli fajny kawałek lekkimi wstawkami. Podobnie brzmi
„Circled By the Wolves”. Ah gdyby nie te refreny…
Cóż muszę przyznać, że dawno nie spotkałem płyty tak
zróżnicowanej. Zarówno poziomem, jak i klimatem. Wiele osób zarzucało tej
płycie, że jest monotonna. Moim zdaniem nie w tym tkwi problem. Niektóre numery
są po prostu nie do końca przemyślane i często zbyt mocno nastawione na to, aby trafiały do szerszego grona fanów. Muzycy wyraźnie postawili na przebojowość,
bo melodyjne numery zdecydowanie przeważają na „The Black”. Dennis Stoff to
młody wokalista, więc na samym starcie nie będę go jeszcze skreślał, ale muszę
napisać, że jest najsłabszą częścią czwartego wydawnictwa Asking Alexandrii.
OCENA: 5,5/10
Dla mnie zróżnicowanie to atut tej płyty
OdpowiedzUsuń