Przeglądając pojawiające się podsumowania wydawnicze 2018
roku i zestawiając je z recenzjami zamieszczonymi na moim blogu, stwierdziłem,
że nad kilkoma tegorocznymi pozycjami muszę się bardziej pochylić. Płytą, która
najmocniej przykuła moją uwagę i pojawiła się niemal we wszystkich rankingach
jest najnowsze "You Won't Get What You Want" grupy Daughters. Albumu
tego słuchałem już wcześniej kilka razy, ale dopiero niedawno przysiadłem do
niego na spokojnie, z odpowiednim skupieniem. Na wstępie muszę napisać, że nie
pamiętam kiedy jakieś dzieło mnie tak bardzo przeraziło.
Daughters po 16 latach swojego istnienia na swoim koncie
mają zaledwie cztery płyty i niezwykle ciekawą historię. Wokół kapeli krąży
wiele ciekawostek, jak na przykład ta, że zespół, mimo wcześniejszego
burzliwego rozpadu, zdołał wydać świetny trzeci krążek zatytułowany tak samo
jak nazwa formacji. Interesujące jest również to, że, jak twierdzą muzycy,
wystarczyła krótka rozmowa, by po kilku latach zakończyć konflikt między
Alexisem Marschallem i Nicholasem Sadlerem, czyli najistotniejszymi członkami
Daughters. Do zjednoczenia doszło przez spotkanie zaaranżowane przez Andy'ego
Lowa z grupy Robotic Empire. Muzyk okłamał zarówno Marschalla, jak i Sadlera
ten drugi chce się z nim spotkać. Kto wie, czy przez to niewinne kłamstwo nie
doczekaliśmy się jednego z najlepszych albumów w historii noise rocka.
"You Won't Get What You Want" to płyta niezwykle
spójna, gruntownie przemyślana i kapitalnie wprowadzająca w świat chorego
człowieka. Już od pierwszych sekund "City Song" zatapiamy się w fali
powykręcanych, agresywnych i niepokojących dźwięków. Otwierający kawałek ocieka
wręcz drone'owym klimatem. Mamy przede wszystkim sporadyczne uderzenia perkusji
na wstępie i budujący atmosferę wokal, w którym trudno nie usłyszeć
przerażenia. Do tego dochodzi potężna końcówka sprawiająca, że trudno się już
potem od całego krążka odkleić. Jeszcze bardziej hałaśliwie robi się w
kolejnym, typowo industialowym "Long Road, No Turns". Propozycja nie
dając chwili wytchnienia gna do przodu, a w tle towarzyszy jej świetny, przejmujący
głos Marschalla. Jeżeli ktoś po tych dwóch utworach nie wczuł się w klimat
albumu to najlepszą receptą będzie pojawiający się chwilę później
hipnotyczno-transowy "Satan in the Wait". Swoje niesamowite
umiejętności grania na perkusji pokazuje w nim Jon Syverson. Jednakże kiedy
wydaje się, że w tym hałasie będziemy zmierzać do końca tej siedmionutowej
kompozycji, to nagle znikąd pojawia się fantastyczna partia klawiszowa, która
nie tylko świetnie ujarzmia ten natłok masywnych dźwięków, ale o dziwo także
idealnie wpisuje się w klimat "YWGWYW". Po tym bardzo rozbudowanym
numerze przechodzimy do serii krótkich, ekstremalnie rozpędzonych kawałków.
Zarówno świdrujący "The Flammable Man", jak i nieco bardziej
przystępny "The Lords Song" uderzają przede wszystkim agresywnymi
partiami gitar.
Coś kompletnie innego amerykańska kapela serwuje nam w
rozpoczynającym drugą część płyty kawałku "Less Sex". Tym razem jest
to wędrówka w bardziej synthvave'owe strony. Kompozycja bardzo przypomina
utwory z "The Assasination of Julius Caesar", czyli ostatniego
wydawnictwa grupy Ulver. Plusem jest tu na pewno świetnie poprowadzony wokal,
który z kolei na myśl przywodzi styl Nicka Cave'a. Wyróżniającym się fragmentem
albumu jest na pewno także melodyjny "Daughter", w którym mrok rysuje
się zdecydowanie inaczej niż w początkowych kawałkach. Te dwa numery to jednak
tylko chwilowe odejście od hałaśliwego klimatu "You Won't Get What You
Want". "The Reason They Hate Me" to utwór idealnie kontynuujący
dzieła z początku płyty. Jego kolejne trzaski i wrzaski są niesamowicie
chwytliwe i momentalnie wbijają się w głowę. W tej propozycji znakomite są
również zmiany tempa co chwilę atakujące z zaskoczenia. Ciekawie zbudowany jest
również "Ocean Song", w którym poprzeplatane są spokojniejsze i
mocniejsze fragmenty. Na zmianę mamy krótką przemowę i szereg potężnych uderzeń
gitarowo-perkusyjnych. Za klamrę świetnie spinającą całą płytę odpowiada
natomiast "Guest House". To bardzo podniosłe, momentami wręcz
monumentalne zakończenie.
Uhhh. Dokładnie taki dźwięk wydałem z siebie po porządnym
przesłuchaniu najnowszego albumu Daughters. "You Won't Get What You
Want" miażdży, przeraża i porywa. To płyta świetnie zbudowana, która
zostaje z słuchaczem na długi czas. Zdecydowanie jest to mocny kandydat do
miana najlepszej płyty wydanej w 2018 roku.
OCENA: 10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz