Pain of Salvation kolejnymi płytami udowadniają, że mają
stabilną pozycję na rynku muzycznym i ciężko doszukiwać się im wielu
konkurentów w dziedzinie metalu progresywnego. Szwedzi na dobrą sprawę nie
wydali jeszcze żadnego słabego krążka, ale trzeba przyznać, że ostatni olbrzymi
sukces to czwarty krążek grupy – „Remedy Lane” wydany aż piętnaście lat
temu. Na jubileuszowym, dziesiątym
albumie artyści postanowili wydłużyć swoje kompozycje. Jaki przyniosło to
efekt? Moja odpowiedź w dzisiejszym poście.
Wysokich umiejętności muzykom odmówić nie można, jednakże
chociażby na płycie „Scarsick” można było dostrzec, że po wielu latach pracy
muzykom kończą się pomysły. Dziesiąty album miał ponownie ożywić twórczość
szwedzkiego bandu. Rozpoczynamy bardzo długim, niekonwencjonalnym wstępem – „On
a Tuesday”. Początek co prawda taki, do jakiego muzycy nas przyzwyczaili –z
agresywną, wychodzącą na pierwszy plan perkusją. W drugiej części muzyka trochę
się wycisza, robi się tajemnicza i poruszająca, a całość pięknie zamyka epicka
wręcz końcówka. Od romantycznej partii klawiszowej Daniela Karlssona otwiera
się „Tongue of God”. Uroczy moment nie trwa jednak długo, gdyż po chwili reszta
muzyków dołącza z niewyobrażalnym uderzeniem. Gildenlow wokalem wprowadza
trochę mrocznego klimatu, a w tle wyją fantastyczne gitary. Propozycja
zdecydowanie dla fanów ciężkiego grania. Troszkę lżej robi się w „Meaningless”,
gdzie wokalista opowiada nam historię przy trochę łagodniejszych dźwiękach. Nie
brakuje jednak potężnych, gitarowo-perkusyjnych wstawek, przez co atmosfera
przy odsłuchiwaniu krążka wciąż jest niepokojąca. Na plus kolejne wspaniałe
zakończenie. Odpoczynek od ostrego grania dostajemy w fortepianowym,
rozmarzonym, świetnie zaśpiewanym i króciutkim jak na tę płytę „Silent Gold”.
Po trzech minutach relaksu, gitary Pain of Salvation ponownie atakują. „Full
Throttle Tribe” wciąga swoją nieprzewidywalnością i kapitalnym, przebojowym
refrenem. Potężny, gitarowy wstęp i kombinacyjny wokal otwierają szósty w
kolejności „Reasons”. Ponownie nie możemy się spodziewać, co artyści
zaprezentują nam za chwilę, a szybko wykrzykiwane słowa w środkowej części
utworu przypominają wokal Serja Tankjana. Mój ulubieniec z „In the Passing
Light of Day” znajduje się pod siódemką. „Angels of Broken Things” rozkręca się
powolutku. Najpierw mamy prowokujący bas i prawie szepczącego Gildenlowa, a po
chwili wszystko się rozpędza. Na perkusji ponownie znakomicie spisuje się Leo
Margarit, a całość dopełnia w fantastyczny sposób jedna z najlepszych,
agresywnych gitarowych solówek jakie ostatnio miałem przyjemność usłyszeć. Po
tak świetnym kawałku trochę nie przypadła mi do gustu pierwsza część „The
Taming of a Beast”, gdzie Gildenlow śpiewa trochę jak wokalista zespołu
metalcoreowego. Potem wszystko wraca jednak do normy i mamy świetne zakończenie
przy szarpiących gitarach. Lekko, ze wzruszeniem rozpoczynamy „If This is the
End”. Wokalista śpiewa łamiącym się głosem, a reszta artystów stara się mu nie
przeszkadzać. Gdy wydawało się, że dostaniemy coś podobnego, jak w „Silent
Gold” ,muzycy gwałtownie przyspieszają. Gildenlow przeraźliwie się wydziera, a
pozostali szaleją w niesamowitym tempie. Kolejny niezwykle zróżnicowany numer.
Jeżeli ktoś nie ma czasu na słuchanie całego albumu to idealną wersją będzie
dla niego ostatni, tytułowy utwór, który można traktować za swoiste
streszczenie. Pierwsza połowa to spokojne, balladowe, marzycielskie dźwięki z
paroma ostrzejszymi fragmentami wokalnymi. W drugiej natomiast jest moc,
szaleństwo i dynamika. 15 minut wspaniałej muzyki.
Szwedzi na swój jubileusz fantastycznie zaskoczyli. Oprócz
genialnych zagrywek wokalnych, gitarowych, czy perkusyjnych pokazali, że wciąż
potrafią tworzyć odważne i niekonwencjonalne numery. Długość albumu zupełnie
nie przeszkadza, bo słuchanie „In the Passing Light of Day” to wspaniała
przygoda. Najnowszy krążek to kolejny dowód na to, że przy ciężkiej chorobie
powstają cudowne dzieła. Gildenlow na płycie wspomina bowiem wielokrotnie o tym,
jak przyszło mu się zmierzyć z problemami zdrowotnymi.
OCENA: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz