Dawno mnie tu nie było. Jest to spowodowane zarówno brakiem
czasu, jak i lenistwem. Jednak po dwóch miesiącach przerwy chcę wam przedstawić
moją recenzję jednej z najbardziej kontrowersyjnych płyt wydanych w ostatnim
czasie. Część twierdzi, że to płyta tylko dla fanów, inni uważają, że to
wyłudzenie kasy od słuchaczy. Co ja sądzę o „The Endless River”? Przekonacie
się, czytając poniższy post.
Informacja o zakończeniu działalności przez Pink Floyd była
dla mnie dużym zaskoczeniem. „Autorzy takich klasyków jak, „Hey You” czy „High
Hopes”, nagrywają ostatni album’’ . Przez pewien czas bardzo trudno było mi się
z tym pogodzić. Przecież drugich Floydów się nie doczekamy. Co więcej, nie
doczekamy się już zespołu, który byłby chociaż w połowie tak doskonały
muzycznie jak Pink Floyd. Z decyzją Gilmoura i Masona trzeba było się jednak
oswoić i przejść do odsłuchania ich 15. wydawnictwa. O tym, że Anglicy tworzą
nowe dzieło, poinformowała żona Gilmoura. Od samego początku wiedzieliśmy, że
będą to pozostałości po nagraniach do „A Division Bell”. Tytuł krążka to fragment
tekstu z bajecznego „High Hopes”. W singlu zakochałem się od pierwszego
usłyszenia. Typowa dla Floydów genialna gitara, do tego cudowny tekst. Sześć
minut z , „Louder Than Words” upływa niewiarygodnie szybko. Ku mojemu zaskoczeniu Floydzi na nowym
albumie nie brzmią podobnie jak na „A Division Bell”. „The Endless River”
kojarzy mi się bardziej z chociażby „Wish You Were Here”. Krążek jest również
hołdem dla fenomenalnego klawiszowca kapeli – Richarda Wrighta. Nie będę
oceniał każdego utworu po kolei, bo nie miałoby to większego sensu. Kompozycja
jest bardzo spójna i żeby nas, urzekła musimy słuchać jej od początku do końca.
Bardzo łatwo jest znaleźć nawiązanie do starych przebojów brytyjskiej kapeli. Chociażby
„It’s What We Do” od razu kojarzy się z „Shine On You Crazy Diamond”. Do
najlepszych kawałków ostatniej płyty Pink Floyd należą też „Autumn’ 68” i „Things
Left Unsaid”. W tych dwóch utworach Wright pokazuje, że bez wątpienia jednym z
najlepszych klawiszowców. Znakomity jest też „Keep Talking”, w którym muzycy
zastosowali głos Stephena Hawkinga.
OCENA: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz